W sklepach ogrodniczych czy w sklepach z częściami do maszyn i ciągników coraz częściej spotkamy chińskie piły spalinowe. Czy mogą one być alternatywą dla sadowników, którzy używają tych urządzeń jedynie od czasu do czasu?
W sadach królują markowe pilarki
Przejeżdżając przez zagłębia sadownicze dostrzeżemy obecnie coraz więcej karczowanych sadów. Najstarsze i najmniej perspektywiczne kwatery tradycyjnie usuwane są w po zbiorach, czyli przede wszystkim w listopadzie i grudniu.
Podczas prac przy karczowaniu sadów najczęściej spotkamy mniejsze modele pilarek Stihl czy Husqvarna. To znane i cenione marki. Jednak ceny nowych pilarek, nawet podstawowych modeli, znacząco wzrosły przez ostatnie trzy lata. Dla przykładu podstawowy Stihl MS 181 podrożał z 1000 do 1500 zł. Z kolei model MS 231 z 1400 do 2000 zł.
Chińskie pilarki
Sprzedawcy je zachwalają przede wszystkim ze względu na cenę. Ta w wybranych sklepach wynosi przeważnie od 500 do 700 zł. To naprawdę niewiele, jeśli weźmiemy pod uwagę dwuletnią gwarancję. W urządzeniach znajdziemy silniki firmy Briggs & Stratton lub odpowiedniki silników montowanych w topowych markach. Co więcej piły te dobrze się sprzedają.
Generalny remont markowej piły razem z robocizną może kosztować niemal tyle, co nowe chińskie narzędzie. Bywa to argumentem do zakupu tańszej alternatywy. Ta z kolei znacząco odbiega jakością wykonania, ciężarem i żywotnością od pilarek markowych. Warto jednak zaznaczyć, że pomimo wyraźnie niższej jakości nie są to tandetne produkty znane sadownikom z targowisk i giełd.
Co na to użytkownicy?
Sadownicy, którzy zdecydowali się na zakup omawianych urządzeń mają mieszane odczucia. Z jednej strony jest to dobre rozwiązanie dla osób, które pilarek używają sporadycznie. Na przykład do przygotowania drewna do kominka, czy wykarczowania niedużych kwater sadów. Przy niedużym i okazjonalnym używaniu sprawdzają się one bardzo dobrze.
Sytuacja wygląda inaczej, gdy mówimy o dużym obciążeniu i ciągłej pracy. W tym wypadku na sprawę również należy spojrzeć dwojako. Po pierwsze mówimy o jakości o klasę wyższej od bazarowej tandety. Równocześnie są to nadal narzędzia, które ustępują jakością i żywotnością wspomnianym wyżej topowym markom. Zawodowiec, oczywiście, nie weźmie ich pod uwagę.
Dziś coraz mniej jest starych sadów z rozłożystymi jabłoniami na silnie rosnących podkładkach, przy których pilarki są bardzo obciążone. Dominują sady karłowe, które również będą karczowane. To właśnie w takich nowych realiach mogą sprawdzić się chińskie pilarki, o którym mówimy.