Czy można kupić samobieżną platformę sadowniczą za mniej niż 50 tysięcy złotych? Oczywiście, że tak. Sadownicy często sami je konstruują.
Kup podwozie, czyli zrób to sam
Jeśli mamy czas i umiejętności, możemy sami zbudować platformę samobieżną. Nie od podstaw, ponieważ to raczej niewykonalne w jednym gospodarstwie, ale na bazie istniejącego podwozia. Bardzo dobrze sprawdzają się w tym wypadku pojazdy marki Ladog, które są używane jako pojazdy komunalne.
Taki używany pojazd można bez problemu kupić na rynku wtórnym. Ceny wahają się od 15 do 30 tysięcy złotych. Maszyny te mają napęd na cztery koła i obie skrętne osie, co jest bardzo przydatne w sadzie. Resztę osprzętu musimy zrobić sami. Czy to możliwe? Tak, co udowadniało już kilku sadowników.
20,30-letnie platformy z Zachodu
Na zakup starszych, używanych platform z zachodniej Europy, głównie z Południowego Tyrolu, wydamy niewiele więcej niż na samo podwozie. Wybór marek i modeli jest dość szeroki, a ceny wahają się od 20 do 40 tysięcy złotych. To niewiele jak na dzisiejsze standardy. Mówimy o równowartości nowych, doczepianych platform. Nie zapominajmy, że często są to maszyny z początku lat 90-tych, czyli mają ponad 30 lat.
W takich urządzeniach ryzyko awarii jest większe. Pamiętajmy też, że ich funkcjonalność i rozwiązania techniczne były projektowane na potrzeby sadowników 30 lat temu. Z drugiej strony ich użytkownicy chwalą omawiane konstrukcje.
Ciekawe polskie konstrukcje
Zamiast kupować podwozie i budować maszynę samodzielnie, można wydać trochę więcej pieniędzy i kupić gotową konstrukcję. W Internecie znajdziemy oferty kilku takich maszyn. Są one dopracowane, mają nowy osprzęt hydrauliczny, są dobrze zespawane i pomalowane. Taka maszyna kosztuje około 80 tysięcy złotych.
Sadownicy często sami konstruują platformy. Niżej przedstawiamy kilka przykładów. Pierwsza to lekka i tania platforma do cięcia zimowego, skonstruował ją Tomasz Brzeziński, sadownik z zagłębia grójeckiego. Druga maszyna to dzieło Piotra i Sebastiana Szymańskich, sadowników z okolic Białej Rawskiej, którzy zbudowali ją na podwoziu i silniku dostawczego Lublina. Trzecia maszyna została skonstruowana przez Mariusza Omena z okolic Mogielnicy, który jako „podwozia” użył ciągnika Ursus C-330.