Sadownicy kupują używane ciągniki w cenach od 60 do 80 tysięcy złotych, najczęściej późną jesienią. Jednak ten mały rynek bardzo szybko się zmienia. Jak wygląda dziś rynek ciągników z drugiej ręki „od kuchni”?
Rynek maszyn rolniczych bardzo zmienił się w krótkim czasie. Do nowych realiów dostosowują się także przedsiębiorcy, którzy handlują używanymi ciągnikami z zachodniej Europy. Jak dziś wygląda rynek i handel? Spytaliśmy o to pana Michała Michalskiego, przedsiębiorcę, który specjalizuje się w temacie ciągników sadowniczych.
Ciągniki z Francji
Od dawna pan Michał współpracuje z bratem, który od 20 lat na stałe mieszka we Francji. To właśnie z tego kraju pochodzi zdecydowana większość jego ciągników. Wyższe ceny używanych maszyn dotyczą także zachodniej Europy. Okazuje się, że Francuzi również zaczynają kupować starsze maszyny, czego wcześniej nie obserwowaliśmy. To samo dzieje się na polskim rynku.
Jeszcze nie tak dawno temu, gdy maszyna była z rocznika 2000 lub starsza, w 99% trafiała ona na eksport do Polski lub innych krajów. Ceny jednak mocno wzrosły. Dziś za 40 tysięcy złotych ciągnika we Francji nie kupimy. Chyba, że nie jest w pełni sprawny. Jednak zyski na przerzucie takich maszyn mogą okazać się nikłe ze względu na koszty naprawy.
– Chciałbym uprzedzić sadowników, którzy zdecydują się na samodzielny wyjazd po ciągnik na zachód Europy. W 99 na 100 przypadków okaże się to przysłowiową „skórką za wyprawkę” – ostrzega pan Michał, nauczony własnymi doświadczeniami. Jak dodaje, zakup i cała logistyka nie są tak proste, jak może się to wydawać…
Zmiany na rynku maszyn używanych
Kilkanaście lat temu, sadownicy wymieniali polskie maszyny na starsze zachodnie modele. Przypominało to rynek aut osobowych po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Obecnie coraz częściej da się usłyszeć, że sprzedaż spadła. Część pośredników również zakończyła działalność. – Obecnie klienci są bardziej świadomi i zwracają uwagę na jakość oraz koszty utrzymania maszyn. Trudno jest sprzedać coś zniszczonego i niesprawnego – kontynuuje przedsiębiorca.
Inny profil działalności
– W naszym przypadku każda maszyna, która przyjeżdża z Francji, najpierw trafia do serwisu na pełne sprawdzenie, potem wykonywane są ewentualne naprawy. Klient płaci za pewną maszynę, która tego samego dnia pracuje w sadzie – podkreśla M. Michalski.
Ponadto sprzedawca zdaje sobie sprawę, jak mały jest to rynek. Jedno potknięcie może bardzo negatywnie odbić się na wizerunku, który jest w dzisiejszych czasach niezwykle ważny. Dlatego w firmie stosuje się zasadę uczciwej rękojmi. Oznacza to, że jeśli po krótkim czasie klient zauważy usterkę, której miało nie być, to taki ciągnik zostanie naprawiony.
Jakie używane ciągniki sprzedają się najlepiej?
Trudno obecnie kupić tanio ciągnik sadowniczy. Wiedzą to doskonale sami zainteresowani. Nawet starsze ciągniki w dobrym stanie kosztują 60 tysięcy złotych. Niemniej dziś niejeden sadownik woli dołożyć 20 tysięcy i mieć coś „świeższego”. Nadal jednak część klientów szuka prostszych i tańszych w eksploatacji ciągników, co też jest zaletą. Przybywa również takich odbiorców, którzy mają 100 tysięcy i chcą kilkuletni traktor w idealnym stanie.
– Jeśli chodzi o zakres cenowy to powiedziałbym, że najwięcej zapytań i transakcji to przedział od 60 do 80 tysięcy złotych. Niemniej niezależnie od kwoty, oczekiwania co do stanu technicznego są znacznie wyższe niż na przykład 10 lat temu – twierdzi nasz rozmówca.
Sezon i poza sezonem
Tak jak w wielu innych dziedzinach również w sprzedaży używanych ciągników można zauważyć wyraźną sezonowość. Największa sprzedaż to późna jesień, szczególnie listopad. Wówczas na konta sadowników spływają pieniądze za letnie dostawy owoców. Jest również więcej czasu na wyjazdy, zakup i rejestrację. Wszystko po to, aby mieć gotową maszynę na nowy sezon.
Przełom roku to nieco mniejszy ruch. Drugi okres zwiększonej sprzedaży to czas od lutego to do pierwszych dni wiosny. Natomiast latem ciągniki kupują Ci, którzy zostają do tego zmuszeni, np. przez krytyczną awarię dotychczas używanego traktora.
A ja mam władimirca do lekkich prac np herbicydów ze wspomaganiem kierownicy i lepszego nie chce.