Susza przybiera na sile. Sadownicy zakładają nowe instalacje i modernizują istniejące systemy. Z powodu dużego popytu zaopatrzenie sklepów ogrodniczych w elementy konstrukcji nawodnienia bywa ograniczone. Także terminy realizacji są wydłużone.
Są w zagłębiach produkcji sadowniczej sklepy, w których spotkamy się z już dziś
z niedoborami akcesoriów do konstrukcji systemów nawadniających. Wynika to z bardzo dużego popytu, ponieważ skutki suszy odczuwają wszyscy producenci. Woda jest potrzebna zarówno w sadach, na plantacjach truskawek, jak i uprawach warzywniczych.
Bardzo często bywa tak, że w gospodarstwie część kwater była nienawadniana. Decydowały w tym względzie kwestie ekonomiczne. Jednak z roku na rok większa część producentów podejmuje decyzję o konieczności nawodnienia pozostałych kwater, ponieważ pogoda pokazuje, że bez zapewnienia wody nie można liczyć na udany plon.
Nawet, jeśli działka jest mała i oddalona od gospodarstwa, sadownicy decydują się na wykopanie studni, ponieważ susza jest z roku na rok coraz bardziej dotkliwa.
Duży popyt sprawia, że często musimy dłużej poczekać na mniejsze części konstrukcyjne. Bardzo długo trwa również realizacja zamówień pomp głębinowych włoskiej produkcji. Tutaj rzecz jasna winne są utrudniania związane z koronawirusem.
Ci sadownicy, którzy zdecydowali się na taki wybór, musza uzbroić się w cierpliwość. Jak wspomina nam sadownik z okolic Warki, na zamówioną włoską pompę czeka już ponad miesiąc. Powodem tego jest niedobór pracowników, problemy logistyczne i wszelakie obostrzenia.
Jednak, sięgając pamięcią wstecz, znacznie bardziej dotkliwe niedobory panowały wiosną 2016 roku. Wtedy dodatkowo wszelakie artykuły drożały z dnia na dzień, a kolejka chętnych do zakupu się wydłużała. Wtedy zarówno producenci jak i pośrednicy, korzystali na popycie ze strony rolnictwa i windowali ceny.
Jak jest w Waszym regionie?