„Kto się nie rozwija, ten się cofa”. Powiedzenie można potraktować jako wstęp do rozważań nad tytułową krzyżówką. Czy tego typu pomysły są niepotrzebne czy może wręcz przeciwnie? Czy pomysł zakończy się sukcesem finansowym hodowców?
Francuski pomysł na biznes to naturalne skrzyżowanie moreli i śliwy. Z tą różnicą, że autorzy pomysłu od razu zabrali się za intensywny marketing i budowanie marki. Tytułowa krzyżówka jest sprzedawana od jakiegoś czasu pod marką Metis®. Obecnie to potencjał produkcyjny rzędu 9000 ton (465 hektarów). Zatem możemy mówić o dużym przedsięwzięciu, a nie doświadczeniu czy projekcie. Owoc trafia na rynki Europy Zachodniej. Marka natomiast jest stale promowana na wszelakie sposoby w mediach społecznościowych.
Z jednej strony można powiedzieć, że na rynku owoców mamy tyle gatunków, że nie potrzebujemy nowego. Ponadto w dobie globalizmu niemal o każdej porze roku możemy pozwolić sobie na zakup egzotycznych owoców z najdalszych zakątków świata. Również owoce, które jeszcze kilka lat temu były wyłącznie sezonowe, dziś dostępne są przez wiele miesięcy (truskawka) lub praktycznie przez cały rok (borówka).
Niech zatem wspomniany dostatek i nasycenie rynku będą wstępem do przysłowiowej „drugiej strony medalu”. Jak wyróżnić się na nasyconym rynku? Jak się na nim wybić? Na przykładzie jabłek wiemy doskonale, że nie da się tego zrobić w obecnym czasie „zwykłym” produktem.
Na zachodnich rynkach mamy coraz więcej odmian klubowych i owocowych marek. Te wkraczają także do Polski. W najbliższych latach zapewne będzie ich przybywać. Tego typu projekt jest zatem skuteczną możliwością zarobku na nasyconym, europejskim rynku. Działa on na zasadzie jabłkowego klubu, zatem podaż i polityka handlowa podlegają ścisłej regulacji. Nadpodaż nie będzie w tym wypadku problemem. Jedyne pytanie, jakie się nasuwa to czy najbliższe lata potwierdzą niszową pozycje tego pomysłu/marki/krzyżówki? Czy „morelo-śliwka” znajdzie swoich lojalnych konsumentów w nadchodzących latach?
