Otwarcie rynku białoruskiego może znacząco zmienić sytuację w handlu jabłkami. Tym bardziej, jeśli mówimy o Idarecie, który jest typowo „wschodnią” odmianą, a jego zapasy w chłodniach mogą okazać się niespodzianką. Nadal nie wiemy przecież, jaka ilość trafiła do przetwórstwa zimą.
Już w minionym tygodniu ceny Idareda na sortowanie zrównały się ze stawkami, jakie można uzyskać za wiele popularnych odmian. Mowa tu najczęściej o poziomie 1,00 zł za kilogram. Niemniej po kilku dniach sadownicy mogą sprzedać odmianę nieco drożej.
Potwierdziliśmy oferty zakupu po 1,00 zł za każdy kilogram w skrzyni, bądź po 1,10 zł na sortowanie. Ostatnia cena dotyczy wszystkich jabłek powyżej 65 milimetrów. Można zatem powiedzieć, że w handlu notujemy wyraźne ożywienie.
To, co dziś obserwujemy wynika z działań sadowników w styczniu i w lutym. Wówczas z powodu stagnacji na rynku setki, o ile nie tysiące, komór chłodniczych z Idaredem zostało skierowanych do przetwórstwa. Wówczas cena za jabłka przemysłowe brutto była nierzadko wyższa od średniej ceny Idareda po sortowaniu.
Od 27 kwietnia polskie jabłka i gruszki mogą być znów kierowane na Białoruś. W związku z tym należy założyć, że zainteresowanie zakupem Idareda będzie na bardzo wysokim poziomie (biorąc także pod uwagę również mechanizm wycofania jabłek z rynku).
Ponadto można zadać odpowiednio uargumentowane pytanie czy odmiana będzie droższa od pozostałych, które do kwietnia cieszyły się większym zainteresowaniem? Idareda w chłodniach jest zdecydowanie mniej niż przed rokiem, a zainteresowanie nim nie słabnie…
[…] początku maja informowaliśmy, że Idared zrównał się cenowo z pozostałymi odmianami, pomimo tego, że od zbiorów w 2021 […]