Egipt to ogromny rynek zbytu dla polskich jabłek. Niestety, nie zawsze jest „kolorowo” i handel nie idzie po naszej myśli. O kulisach współpracy z egipskimi kontrahentami opowiedział w Wilczorudzie Mirosław Maliszewski.
Eksport nie zawsze idzie po naszej myśli
Można powiedzieć, że szturmem zdobyliśmy rynek egipski po wprowadzeniu rosyjskiego embarga. W ostatnich latach byliśmy największymi dostawcami jabłek do tego kraju. Duża odległość, skomplikowana logistyka, pandemia i kwestie geopolityczne sprawiają, że wysyłki do Egiptu ulegają znaczącym wahaniom w kolejnych sezonach.
O kilku bardzo ciekawych zagadnieniach związanych z wysyłkami do Egiptu opowiedział na zebraniu ZSRP w Wilczorudzie, Mirosław Maliszewski, prezes organizacji. W swoim wystąpieniu mówił o bardzo ważnych aspektach handlu, z których sadownicy nie zawsze zdają sobie sprawy.
– Nie che mówić jedynie o problemach czy wyzwaniach, ale też o pozytywnych zmianach. Kilka lat temu widzieliśmy różnice w jakości między polskimi a włoskimi jabłkami w Kairze. Dziś tej różnicy nie widać – podkreślał prezes Związku Sadowników RP.
Handel z Egiptem „od kuchni”
- Rynek Egiptu nie jest całkowicie otwarty dla owoców z Polski. W pewnym stopniu jest regulowany czy też koncesjonowany. Importerzy zgłaszają się do odpowiedniego urzędu i mogą sprowadzić wyłącznie taką ilość jabłek, na którą mają zezwolenie importowe.
- Ekspansja naszego eksportu nie podoba się egipskim producentom pomarańczy. Konkurencyjne cenowo owoce z Polski ograniczają bowiem sprzedaż egipskich owoców.
- Problemy gospodarcze. Słabsza kondycja tamtejszej gospodarki to mniejsze możliwości importu. Mniejsze dochody sprawiają, że obywatele zaspokajają w pierwszej kolejności podstawowe potrzeby. Zauważamy tu zależność od ruchu turystycznego, który stanowi aż 12% egipskiego PKB.
- Konflikt w Syrii oraz konflikt palestyńsko-izraelski powodują w Egipcie bojkot produktów z szeroko rozumianego „Zachodu”, w tym z Polski.
- Wzrasta dopływ świeżych produktów ze świata arabskiego, w ramach Ligi Państw Arabskich (22 kraje). Egipt stworzył wyjątkowo korzystne warunki do importu jabłek w ramach tej organizacji, głównie z Syrii i z Libanu. Jednak zachodzą uzasadnione podejrzenia, że tanie jabłka z Syrii są najprawdopodobniej owocami wyprodukowanymi w Iranie.
- Logistyka. Chociaż nasze jabłka są tańsze, to ich konkurencyjność obniża transport drogowy do portów na morzu śródziemnym, skąd kierowane są do Egiptu. Włosi czy Francuzi zyskują na bezpośrednim załadunku kontenerów w swoich portach.