Sadownicy bez pieniędzy za jabłka. Firma twierdzi, że to jedno wielkie nieporozumienie

jablka przemysłowe

Kolejni sadownicy alarmują nas w sprawie firmy handlującej jabłkami, która spóźnia się z płatnościami za dostarczone owoce. Chociaż faktury są nieopłacone od kilku dni to wolą oni nagłaśniać sprawę i ostrzegać innych producentów przed ewentualnymi stratami finansowymi. Z punktu widzenia pracownika firmy mamy do czynienia z „szaloną” spiralą nieprawdziwych informacji. Kolejne bezpodstawne oskarżenia utrudniają normalne funkcjonowanie firmy.

Pani Beata ponad miesiąc temu sprzedała 62 skrzyniopalety Glostera. Kilku kupujących oglądało jabłka, ale dopiero przedstawiciel opisywanej firmy zdecydował się na zakup. Termin płatności faktury minął kilka dni temu. Nie oddano także skrzyniopalet. Jak relacjonuje nasza rozmówczyni, od tygodnia nie może skontaktować się z prezesem firmy. Niestety, spodziewa się najgorszego. – Same moje skrzyniopalety to wartość około 8000 zł, ale zamierzam odzyskać wszystkie moje należności – dodaje.

Część sadowników otrzymała faktury, część dokumenty WZ, a pozostali posiadają komplet dokumentów. Potencjalnych poszkodowanych jest więcej i są ze sobą w stałym kontakcie. Jeden z naszych rozmówców po kontakcie z prawnikiem został poinformowany, że cała sprawa wygląda na typową „firmą jednosezonową”. Warto wspomnieć, że wspomniane wcześniej dokumenty są niezbędne w celu dochodzenia swoich racji przed wymiarem sprawiedliwości. Są jeszcze sadownicy, którym termin płatności faktur mija wraz z ostatnimi dniami grudnia.

Nasi rozmówcy podkreślają, że znając podobne przypadki z branży rolniczej, chcą możliwie jak najbardziej nagłośnić sprawę. Tak, żeby inni sadownicy nie zostali poszkodowani. Warto wspomnieć, że omawiana firma została zarejestrowana zaledwie 9 miesięcy temu w Warszawie. Jak przekazują nam nasi rozmówcy nie posiada własnej sortowni, a jedynie wynajmowany magazyn.

Pan Filip zawarł transakcję na 130 skrzyniopalet. Opakowania nadal stoją w wynajmowanym magazynie, a firma zalega z płatnością od kilku dni. Poszkodowani producenci zastanawiają się jak odebrać opakowania, które stanowią znaczną wartość. Sadownikowi udało się skontaktować z prezesem firmy. W ubiegłym tygodniu twierdził, że był za granicą i cała sprawa jest jednym wielkim nieporozumieniem. Wówczas prosił o tydzień, żeby wszystko „wyprostować” i przelać zaległe kwoty. Niestety, poszkodowani są zdania, że to tylko „gra na czas”.

Od kilku dni nie udało nam się skontaktować z właścicielem firmy. Rozmawialiśmy natomiast z jedną z pracownic. Jej zdaniem cała sprawa wymknęła się spod kontroli. Spirala oskarżeń i teorii na temat domniemanego oszustwa to nieporozumienie. Nasza rozmówczyni przebywa obecnie na zwolnieniu lekarskim i jest atakowana dziesiątakami telefonów od dostawców.

Jak dodaje, firma i prezes mają chwilowe problemy, które będą rozwiązane. Potrzeba na to jednak nieco czasu. Niestety, ilość postów w sieci, które są pełne oskarżeń sprawiają, że firma nie może normalnie funkcjonować i ma problem ze znalezieniem przewoźników. Poprosiliśmy naszą rozmówczynie o kontakt z prezesem i jego oświadczenie. Mamy nadzieję, że takie otrzymamy i niezwłocznie je opublikujemy.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here