Spodziewam się, że nie wprowadzimy embarga – sprostował na antenie radia RMF FM Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy. Jak dodał, embargo to ostatni z kroków, jaki zmuszeni byliby podjąć.
Jeszcze wczoraj w mediach krążyła informacja, że Ukraina planuje sankcje odwetowe w związku z zakazem dotyczącym eksportu ukraińskich zbóż do Polski. Na liście produktów objętych embargo miały znaleźć się jabłka, cebula, kapusta i pomidory.
Słowa, które padły na łamach Rzeczpospolitej, wywołały burzę w komentarzach nie tylko w serwisach związanych z rolnictwem, ale również tych ogólnopolskich. Zapowiedź wprowadzenia embargo w kontekście pomocy, którą oferuje nasz kraj od ponad roku, spotkała się z uzasadnionym oburzeniem.
Fala krytyki przyniosła swój skutek. Dziś na antenie radia RMF FM Taras Kaczka, wiceminister gospodarki i handlu Ukrainy, sprostował swoją poprzednią wypowiedź mówiąc, że embargo to ostateczność. Chodzi głównie o znalezienie porozumienia z Polską.
Przedstawiliśmy mechanizm wspólnej kontroli tych czterech produktów zbożowych, żeby dopilnować interesów polskich rolników. Odchodzimy od ogólnego zakazu. Polska będzie decydowała, ile tego zboża wpuścić na swój rynek – wyjaśnił Kaczka w rozmowie dziennikarzem RMF FM, Piotrem Salakiem.
Kijów czeka na decyzję Polski w tej sprawie, jednak nie jest to ultimatum i nie ma terminu na podjęcie decyzji. Jednak jak podaje RMF FM, między słowami przyznał, ze jeżeli nie będzie reakcji po stronie Polski, Ukraina wprowadzi embargo.
Cały materiał na: RMF FM
Nie wpuścimy waszego zboża na swój rynek bo mamy swoje
Dalej macie korytarz do portów ale ani ziarenka waszego zboża nie chcemy