Sytuacja na rynku jabłek już niedługo będzie bardzo dynamiczna. Jak na razie wszystko na to wskazuje. Zbliżamy się do zbiorów popularnych odmian, które markety będą chciały kupić jak najtaniej. Jednak, jeśli jabłka przemysłowe nadal będą drożały, to „pole do manewru” będzie coraz mniejsze…
Nierzadko prognozujemy ceny skupu w zależności od koniunktury na rynku. Niestety, handel w naszym kraju rządzi się innymi prawami niż na zachodzie Europy i nie zawsze da się przewidzieć nawet krótką przyszłość.
Jednak razem z sadownikami bardzo często dyskutujemy w ostatnich dniach o cenach jabłek deserowych, po pierwsze w odniesieniu do cen jabłek przemysłowych, a po drugie w kontekście marketów, które wraz ze wzrostem podaży chcą je kupować coraz taniej.
Suchy przemysł kontra popularne odmiany
Dziś maksymalne stawki za suchy przemysł to 1,15 zł/kg w przypadku Gali (1,23 zł/kg brutto). Jednak dominują stawki na poziomie 1,05 – 1,10 zł/kg. Zgodnie z tym, co przekazują nam przedsiębiorcy, którzy handlują surowcem, czeka nas delikatny trend wzrostowy w tym segmencie.
Sadownicy zadają sobie pytanie, jak będą kształtowały się ceny zakupu popularnych odmian za 2 – 3 tygodnie, jeśli owoce na soki można będzie sprzedać po 1,20 – 1,30 zł/kg netto (dla przykładu)? Wówczas nikt, kto potrafi liczyć, nie powinien sprzedać na sortowanie jabłek nawet w cenie 1,60 zł/kg. Zwłaszcza, jeśli pod uwagę ogromne koszty schłodzenia w upalnym wrześniu oraz ostateczną stawkę po sortowaniu. W przedstawionym przykładzie cena będzie praktycznie taka sama, ale czas i logistyka prostsze przy sprzedaży do przetwórstwa.
Oczywiście to tylko rozważania. Taki scenariusz nie musi się sprawdzić, ale równocześnie nie jest na tyle nieprawdopodobny, żeby ktokolwiek mógł go wykluczyć.
Dylematy pośredników
Dominacja kontraktowa dużych sieci marketów nad dostawcami jest w Polsce niezaprzeczalna, ale to nie temat tej publikacji. Markety mają raczej stałą cenę detaliczną. Im taniej kupcy zdobędą towar, tym więcej zarobi firma. Tak samo jest dzisiaj.
Od przedstawicieli grup producenckich otrzymujemy liczne informacje, że już teraz najwięksi odbiorcy zaczynają wywierać presję cenową. Oczywiście, argumenty o niższym plonowaniu i wzroście kosztów są dla marketów nieistotne. Żaden kupiec również nie pofatyguje się, aby sprawdzić plonowanie w zagłębiu grójeckim i większy odsetek jabłek z deformacjami, które trafią do przetwórstwa.
Zatem głównym dylematem w przypadku handlu jabłkami wydaje się dziś cena zakupu popularnych odmian (Szampion/Ligol/Jonagored) wobec dwóch powyższych czynników. Z jednej strony mamy presję ze strony przetwórstwa, a z drugiej ze strony marketów. W środku, czyli w przysłowiowej „strefie zgniotu” są prezesi i handlowcy grup producenckich.
Mają oni naprawdę trudny orzech do zgryzienia. Sytuacja udowadnia, jak ważne jest, aby cała nasza branża mówiła jednym głosem oraz jak ważne jest ustalenie strategi handlowej z największymi odbiorcami przed sezonem.