Sezon zbiorów śliwek w pełni. Sadownicy w zdecydowanej większości zakończyli już zbiory popularnej Lepoticy. Niestety, ceny śliwek spadają z dnia na dzień. O ile przy początkowej cenie 2,50 zł za kilogram można było spodziewać się pewnych spadków, o tyle trudniej znaleźć rynkowe wytłumaczenie dla obecnej sytuacji.
Wczoraj w wielu miejscach śliwki fioletowe powyżej 32 mm skupowano nawet po 1,10 zł za kilogram. Grupy producenckie kupują Lepotice od ostatnich dni lipca. Rozpoczęto od ceny 2,50 zł za kilogram. Podaż wzrastała, a ceny obniżały się. Zdaniem sadowników tempo było było jednak nazbyt szybkie. Dokonując prostego przeliczenia można zauważyć, że przez dwa tygodnie cena spadła o 56%. Warto dodać, że cena zbytu dla podmiotów pośredniczących w handlu śliwkami nie spada w takim samym tempie. Część owoców wyjeżdżała również za granicę.
Na tak dużą podaż jak w przypadku Lepoticy najprawdopodobniej będziemy musieli poczekać do zbiorów odmiany President. Pomimo mnogości dojrzewających w sierpniu odmian i nakładaniu się okresu zbiorów każdej z nich, to przez kilka tygodni nie będziemy mieli na rynku do czynienia z tak dużą podażą w tak krótkim czasie.
Odmiany, które będą dojrzewać po Lepoticy nieco bardziej ucierpiały z powodu przymrozków. W związku z tym część sadowników jest przekonana o wzrostach w drugiej połowie sierpnia.
Sytuacja na rynkach hurtowych po kilku dniach charakteryzujących się ogromną podażą śliwek, nieco się ustabilizowała. Jednakże ceny transakcyjne za śliwki drobno owocowe wahają się od 1,00 do 2,00 zł za kilogram.
Złotówka za kilogram śliwki. Co to jest za żałosna cena w tych czasach. Eh ile płacicie zbierającym? I coś wgl z tego zostaje? A ile się paczek trzeba nadźwigać i nanosić. Zostawiłem 0,5 ha śliwki i ani myślę od kilku lat cokolwiek wsadzić, nawet wypadów nie uzupełniam, bo i tak sarny niszczą, a grodzic je nie opłaci się. Ja się pytam gdzie są ci co trąbią o inflacji. I ciekaw jestem po ile ten eksport wyjeżdża potem z Polski.