Mając na uwadze rosnący obszar sadów gruszowych, najprawdopodobniej w kolejnych latach wyprodukujemy więcej owoców gatunku. Rośnie też reeksport gruszek z Polski, co również, jak na razie, jest pozytywnym trendem.
Z reeksportu słyną Holendrzy. Zawdzięczają to w dużej mierze portowi w Rotterdamie, który jest największy w Europie. To tam docierają transporty, które później rozdysponowane są po całej Europie. Zarabiają na tym holenderskie firmy. W przypadku większości gatunków owoców i warzyw, holenderski reeksport znacznie przewyższa krajową konsumpcję.
Patrząc na dane o handlu międzynarodowym, coraz aktywniej zajmujemy się reeksportem gruszek. Od sezonu 2018/19 jest on praktycznie dwukrotnie większy. Na wykresie niżej słupek prezentujący trwający sezon nie zawiera jeszcze danych z okresu kwiecień – lipiec. Mimo tego już teraz mówimy o najlepszym w historii wyniku dotyczącym eksportu gruszek. Tak dobry wynik zawdzięczamy nie uwzględnienia gruszek w białoruskim embargu. Owoce przez całą zimę były w Polsce sortowanie i wysyłane na wschód.
Oczywiście część importu z zachodu Europy zostaje w kraju. Trafia on do marketów i na rynki hurtowe. Niemniej skupmy się na korzyściach. Zyski z handlu zostają przecież w Polsce. Setki małych przedsiębiorców zainwestuje lub ulokuje je w kraju. Nierzadko są to również sadownicy. Jeśli spojrzymy na mapę Europy to w kwestii reeksportu mamy bardzo korzystne położenie geograficzne. Możemy bowiem pośredniczyć w handlu w kierunkach wschód <-> zachód oraz północ <-> południe. Na koniec można zadać pytanie czy będziemy rozwijali ten rodzaj handlu?