Wróćmy pamięcią do maja ubiegłego roku. Ceny jabłek deserowych rosły, a popyt był na dużym poziomie. Czemu nasze owoce są w tym sezonie średnio o 49% tańsze niż rok temu? Ze statystycznego punktu widzenia ceny nie odzwierciedlają zapasów ponieważ jabłek w Europie jest tylko 7,5% więcej w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Wśród przedsiębiorców zajmujących się handlem jabłkami mówi się, że wiosna 2020 była wypadkiem przy pracy i już nigdy się nie powtórzy. Jak mówi inne stare porzekadło „nigdy nie mów nigdy”… Sadownicy z kolei wspominają ubiegłoroczne ceny w jednoznacznie pozytywny sposób. Wielu oczekiwało podobnych stawek wiosną tego roku, zamykając w chłodniach z KA jabłka po gradzie.
Równo rok temu kupowano Red Jonaprinca, Szampiona Ligola i Jonagoreda po 2,50 – 2,80 zł/kg. Idared kosztował 2,40 – 2,60 zł/kg. Gloster z kolei kosztował tyle co obecnie Gala, której i tak już nie ma w chłodniach, czyli 2,00 – 2,20 zł/kg.
Spójrzmy jeszcze na stany magazynowe. Według WAPA rok temu na początku kwietnia w europejskich chłodniach było 1 778 000 ton jabłek. Z kolei 1 kwietnia 2021 było ich 1 922 000 ton. Zatem miesiąc temu w europejskich chłodniach było zaledwie 7,5% jabłek więcej niż przed rokiem.
Policzyliśmy średnią cenę zakupu dla 7 najpopularniejszych odmian (Red Jonaprince, Ligol, Szampion, Jonagored, Golden Delicious, Idared i Gloster) w analogicznym okresie maja 2020 i 2021. Na początku maja 2020 wyniosła ona 2,56 zł/kg natomiast w tym roku ta sama wartość wynosi 1,31 zł/kg. Zatem średnie ceny zakupu jabłek deserowych są o 49% niższe w stosunku rok do roku.
Bez wątpienia mamy obecnie na rynku do czynienia z mniejszym popytem niż rok temu. Jednak czy jest o on tyle mniejszy, aby powodował tak drastyczne różnice w cenie jabłek? Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę sumaryczne ilości jabłek w Europie i znaczący udział jabłek przemysłowych w krajowych komorach z KA?