W kalendarzu mamy dopiero 25 września, a część sadowników jest już po zbiorach. Dotyczy to chociażby Powiśla Lubelskiego, gdzie wystąpiły ogromne straty przymrozkowe. Dziś zbiory jabłek zakończyli m.in. Państwo Cybulakowie z Kopaniny Kaliszańskiej. Łącznie zbiór trwał jedynie 3 tygodnie.
Najmniejsze zbiory od 22 lat
Jak przyznaje nasz rozmówca, Maciej Cybulak, w jego rodzinnym gospodarstwie tegoroczne zbiory są najmniejsze od 22 lat… A wówczas areał uprawy jabłoni był o 30% niższy niż obecnie…
– Zbiory paskowanych sportów Gali rozpoczęliśmy 20 sierpnia. Trwały zaledwie jeden dzień, co jest bezpośrednim skutkiem wiosennych przymrozków. Gala Must była gotowa do zbiorów już 28 sierpnia – mówi p. Maciej.
Wczoraj do skrzyń trafiły ostatnie partie Glostera, a dziś w gospodarstwie pp. Cybulaków można już mówić o oficjalnym zakończeniu zbiorów 2024. Łącznie prace trwały jedynie 3 tygodnie. Zazwyczaj kończyły się wraz z początkiem listopada.
– Oczywiście, należy wziąć pod uwagę, że same zbiory rozpoczęły się o około 2 tygodnie wcześniej niż zwykle, ale w tym roku pracowaliśmy bez pośpiechu, okazjonalnie mieliśmy kilka osób do pomocy, a mimo to zamknęliśmy zbiory w zaledwie trzech tygodniach. To najlepiej pokazuje, jakich zniszczeń dokonały przymrozki – wyjaśnia sadownik.
Większość okolicznych sadowników również kończy zbiór
Zdaniem M. Cybulaka, zdecydowana większość sadowników w tym rejonie zakończyła lub kończy zbiory. W kolejnych dniach jabłek przemysłowych będzie ubywać, a konkurencja o surowiec wzrośnie.
W ostatni weekend można było zaobserwować wzmożony ruch w punktach skupu. – Z moich obserwacji i rozmów z sadownikami wynika, że wielu z nich nie zatrudniało dużej liczby pracowników. Ci, którzy prowadzą sad na mniejszym areale poradzili sobie własnymi siłami, inni zatrudniali po kilka osób. Weekend to czas, kiedy w zbiorach pomaga więcej członków rodziny i stąd nieco wyższa podaż.
Dodaje, że kolejki pod zakładami przetwórczymi wynikają w dużej mierze z niezbyt uporządkowanego systemu awizacji, a nie z masowych dostaw. – Jeśli miałbym podsumować obecną sytuację na rynku jabłek przemysłowych, w mojej opinii strona przetwórcza chce wykorzystać jedyny w tym sezonie moment nieco zwiększonej podaży. Przypominam, że już na początku zbiorów Gali mówiliśmy o obniżkach, a ceny niemal natychmiast zaczęły rosnąć, bo podaż okazała się zbyt mała. Teraz może być podobnie.
Co warto zauważyć, w tym sezonie nie zobaczymy jabłek przemysłowych pod drzewami. Zbiory były krótkie i z powodzeniem można było na bieżąco zbierać również jabłka gorszej jakości.
Jabłka deserowe – co dalej z cenami?
Zdaniem M. Cybulaka, dziś trzeba skupić się na temacie jabłek deserowych. Ceny, jak na razie, nie satysfakcjonują.
– W tym roku część jabłek zdecydowaliśmy się przeznaczyć na musy i obieranie, ponieważ w porównaniu z owocami deserowymi, różnica w cenach była zbyt mała. Poza tym, część jabłek miała ordzawienia i prosta kalkulacja pokazywała, że bardziej opłacalna będzie sprzedaż jabłek z przeznaczeniem do przetwórstwa niż do sortowania – mówi.
Niewielka ilość owoców z kwater, w których nie wystąpiły tak dotkliwe straty przymrozkowe, została zamknięta w chłodni i będzie sprzedana w momencie, kiedy sytuacja rynkowa unormuje się.
– Biorąc pod uwagę, że na Powiślu Lubelskim i w zagłębiu sandomierskim zbiory są nieporównywalnie niższe niż w latach ubiegłych, sadownicy oczekują cen, które chociaż w najmniejszym stopniu wynagrodzą straty – podsumowuje nasz rozmówca.