W miejsce jabłoni sadzimy borówki i truskawki?

Borówka wysoka

Podczas grudniowego spotkania sadowniczego jeden z doradców przedstawił bardzo ciekawą obserwację dotyczącą wymiany sadów w Centralnej Polsce. To rejon nazywany, zresztą całkiem słusznie, największym sadem Europy tradycyjnie „wymieniał” stare sady jabłoniowe na nowe właściwie całkowicie w proporcji 1:1. Tymczasem teraz okazuje się że przybędzie borówki i truskawek! Dla łatwiejszego zobrazowania sytuacji przyjmijmy że na każde 10 hektarów wyciętego sadu jabłoniowego tylko na 3 znów zostaną posadzone jabłonie. Na kolejnych trzech borówka, na kolejnych 3 truskawka deserowa a na 1 hektar trafią inne uprawy na przykład rolnicze.

Jest to oczywiście bardzo uproszczony schemat ale idealnie ilustruje trend jaki obserwujemy od czasu ogłoszenie rosyjskiego embarga. Nowe rynki okazały się w dużej części bardzo niedostępne a wysyłki wymagają bardzo dużych nakładów i zmian w całej koncepcji produkcji od odmian po zbiór, przechowywanie pakowanie i samą logistę. Oczywiście próbuję się sięgać po inna gatunki sadownicze jak choćby grusza czy czereśnia. W obu przypadkach odstrasza wysoka „bariera wejścia” jeżeli faktycznie myślimy o profesjonalnej produkcji tych owoców. W przypadku gruszki problem jest chociażby kontrola miodówki ale także masowa produkcja tego gatunku w Belgii czy Holandii. W przypadku czereśni jedna z głównych barier jest duże ryzyko inwestycji szczególnie związane na przykład z wiosennymi przymrozkami. Tu koszty są jeszcze większe bo powinniśmy uwzględnić dodatkowe nakłady na osłony przed szkodnikami i deszczem – jeżeli faktycznie myślimy o wysokiej jakości owocach.

Przechodzimy wiec do borówki i truskawki deserowej. Obie te uprawy kuszą dużymi zyskami ale pod warunkiem zagwarantowanie zbytu i produkcji owoców klasy extra. Sadownicy coraz częściej decydują się na nie także ze względu na ich okno zbioru – pozwala to utrzymać ciągłość zatrudnienia od lata do zbiorów jabłek. I jeżeli ta decyzja jest przemyślana a co istotne także przekalkulowana ma jak najbardziej sens. Gorzej w przypadku gdy decydujemy się na rozpoczęcie produkcji owoców jagodowych pod wpływem impulsu, albo tego co dzieje się u sąsiada. Wtedy pojawia się tłumaczenie „przyjdą zbiory to się będziemy martwić…” Tyle że ten scenariusz już kiedyś przerabialiśmy w przypadku porzeczki czarnej czy aronii i nie skończyło się to najlepiej.

Po raz kolejny apelujemy więc o dobre przemyślenie i przeliczenie kosztów i potencjalnych przychodów przy podejmowaniu decyzji o wejściu w nowy typ uprawy. To także apel niezniszczenie ciężko wypracowanej renomy polskich owoców jagodowych takich jak choćby borówki. Żeby nie skończyło się piłkarskim hasłem „miało być tak dobrze w wyszło jak zwykle…”

Radosław Barabasz

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here