Jeśli chodzi o eksport jabłek na Białoruś to jedni sadownicy żywią w nim nadzieję na wzrost cen, a inni nie wierzą w wysłanie większych ilości. Faktem jest natomiast, że tamtejsi importerzy składają zamówienia w Polsce.
Chociaż mamy dopiero 5 dzień kwietnia i nie sposób dokładnie oszacować skali eksportu na Białoruś to eksporterzy potwierdzają, że otrzymują pierwsze zamówienia na jabłka ze strony dawnych odbiorców ze wschodu. Jednak nasi rozmówcy zgodnie twierdzą, że nie możemy mówić o skali eksportu, która mogłaby mieć miejsce, gdyby nie problemy natury politycznej. Z drugiej strony, z punktu widzenia naszej branży wyeksportowanie każdej ilości jabłek jest potrzebne i bez wątpienia pozytywnie wpłynie na rynek.
Niestety, musimy pamiętać o kilku problemach natury logistycznej. Po pierwsze chodzi branżę transportową i dostatek zleceń przed świętami Wielkanocnymi w Polsce. Z kolei święta na wschodzie wypadają (zgodnie z kalendarzem Juliańskim) nieco później. Wówczas importerzy z Białorusi zawsze zamawiali mniejsze ilości jabłek. W związku z tym eksporterzy raczej nie przewidują dużych wysyłek w kwietniu. Z drugiej strony informują o zamówieniach na realizację kilku aut ciężarowych.
Jest jeszcze problem z przepustowością granicy polsko-białoruskiej. Jak informowaliśmy w poprzedniej publikacji, działa tylko jedno towarowe przejście graniczne w Koroszczynie. Obecnie czas oczekiwania na odprawę ciężarówek wynosi tam około 20 godzin. Są jeszcze wyzwania dotyczące przelewów pieniężnych.
– Jeśli z ich strony będziemy notowali popyt, a nasi eksporterzy będą chcieli sprzedawać to bez wątpienia znajdziemy metody do wspólnego handlu, ponieważ przez 3 miesiące mamy taką możliwość – podsumowuje jeden z naszych rozmówców. Nie można ukryć, że międzynarodowa sytuacja polityczna jest obecnie bardzo napięta. Nie najlepsze są także relacje polsko-białoruskie dotyczące wspólnej granicy i przejść granicznych. Bez wątpienia decydujący wpływ na powodzenie w eksporcie jabłek na wschód będzie miała polityka.
