Sadownicy w kilkunastu miejscowościach w województwie lubelskim po wczorajszym gradobiciu nie mogą już liczyć na żadne dochody z produkcji. Dziś apelują o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej i pomoc państwa.
Katastrofalne skutki niedzielnego gradobicia
– Po przymrozkach straty były na poziomie około 70%, choć miejscami było to nawet 95%. Pomimo tego mogliśmy liczyć na jakiekolwiek zbiory na cele przemysłowe. Po wczorajszym gradobiciu zostajemy z niczym – opowiada nam pani Katarzyna Winiarz, która zajmuje się produkcją jabłek i malin w miejscowości Wandalin w powiecie opolskim.
– W naszej miejscowości grad padał dość długo, nawet pół godziny. W wysokiej trawie w sadzie zalegał jeszcze do godziny 8:00 rano! Wczoraj o 22:00 w naszej okolicy tak naprawdę panowała zima. Internauci nie wierzyli w to, co widzą na zdjęciach. Osobiście nie pamiętam takiego kataklizmu. Dotychczas widziałam go jedynie na zdjęciach z zagranicy – dodaje.
Sady są w fatalnej kondycji. W zawiązki uderzały gradziny większe od nich. W efekcie albo leżą one na ziemi, albo są to tylko fragmenty lub połówki zawiązków przy ogonkach. Pozostałe są tak poobijane, że żadna regeneracja nie wchodzi w grę. Pod krzewami malin leżą tysiące posiekanych liści.
– Teraz będziemy ratować sady, żeby przetrwały do przyszłego roku – kontynuuje pani Katarzyna. Konieczne są zabiegi, które wspomogą młode drzewka. Na delikatnej, młodej korze widać dziesiątki uszkodzeń. W górnej części koron na starszych kwaterach prawie nie ma liści…
Zdjęcie wykonane około 8:00 rano w Wandalinie (powiat Opole Lubelskie)
Konieczne wprowadzenie stanu klęski żywiołowej
Od rana w sadach materiały nagrywają reporterzy ogólnokrajowych stacji telewizyjnych. W miejscowości Puszno zwołana jest konferencja na godzinę 14:00 z udziałem Wojewody. Będą także lokalni samorządowcy. – Chociaż spotykam się z opiniami, że trudno będzie o wprowadzenie stanu klęski żywiołowej, czy o wypłacenie doraźnej pomocy to sadownicy z mojej okolicy naprawdę bardzo tego potrzebują, ponieważ na dochody z produkcji nie mogą już liczyć – podsumowuje K. Winiarz.
Pani Katarzyna dodaje, że z punktu widzenia rządu czy samorządu wprowadzenie doraźnej pomocy jest w tym wypadku stosunkowo proste, ponieważ kataklizm wystąpił na bardzo małym obszarze. Chodzi o kilkanaście miejscowości w 4 gminach. Warto dodać, że prawnego punktu widzenia, rozporządzenie o stanie klęski żywiołowej może być wydane przez Radę Ministrów na wniosek wojewody. Na taki scenariusz liczą sadownicy z Wandalina, Ludwikowa, Puszna, Siewalki…