Zazwyczaj październik był miesiącem, w którym zbiory jabłek szły pełną parą. W tym sezonie jednak kolejne gospodarstwa sadownicze są już po zbiorach. W sadzie państwa Rokickich w Białej Rawskiej ostatnie jabłka zostały zebrane 27 września. O sezonie opowiada Cezary Rokicki.
Zbiory jabłek zakończyliśmy 27 września
Również w gospodarstwie pp. Rokickich sezon przysporzył wielu wyzwań. W pierwszej kolejności były to przymrozki, które mimo starań ograniczyły plonowanie. Cezary Rokicki ocenia, że w przypadku jego sadu zbiory są niższe o 40 procent względem ubiegłego roku. – Redukcja plonu jest widoczna, chociaż wolumen porównuję do 2023 roku, kiedy z kolei w naszym gospodarstwie mieliśmy do czynienia z rekordami – wyjaśnia.
Niemniej o zdecydowanie niższym plonowaniu świadczy także termin zakończenia zbiorów. W Sad Rokicki zbiory jabłek 2024 zostały zakończone 27 września, co jest ewenementem. Z jednej strony trzeba zauważyć, że pierwsze jabłka zbierane były już w sierpniu, ale sam czas zbiorów również był bardzo krótki.
Wśród wyzwań tego sezonu należy wymienić także upały, który miały miejsce również w trakcie zbiorów. – Oczywiście również w naszym gospodarstwie obawialiśmy się wpływu wysokich temperatur na jakość jabłek, ale zawczasu podjęliśmy odpowiednie kroki. Zabiegi zabielające wykonywaliśmy w tym sezonie znacznie częściej niż zazwyczaj – pierwszy już w czerwcu. W efekcie nie obserwowaliśmy oparzeń.
Cieszymy się także z zadowalającego wybarwienia jabłek, tym bardziej, że wiemy, jak problematyczny pod tym względem był ten rok – opowiada.
Sprzedaż prosto z drzewa
Jak wyjaśnia Cezary Rokicki, sam zdecydował się na przechowywanie jedynie części zebranych jabłek. Przeważającą ilość sprzedał prosto z drzewa zagranicznym odbiorcom – głównie z krajów Beneluksu.
– W teorii nie obawiam się aż tak bardzo kosztów przechowywania jabłek, ponieważ przez kilka lat cyklicznie powiększałem instalację fotowoltaiczną. Jednak w tym roku konieczne były bardzo przemyślane decyzje. Przeważyły wyjątkowo atrakcyjne stawki przy sprzedaży za każdy kilogram w skrzyni i brak ryzyka – wyjaśnia.
Jak dodaje, jeśli zdecydowałby się na dłuższe przechowywanie jabłek, to już na starcie musiałby doliczyć do każdego kilograma koszt na poziomie około 50 groszy. Składają się na niego m.in. koszty energii elektrycznej i zabiegów zabezpieczających jabłka w komorach, a także straty na jakości.
Biorąc pod uwagę ceny, jakie uzyskałem przy sprzedaży prosto z drzewa i konieczność doliczenia kosztów przechowywania, w styczniu jabłka wysokiej jakości powinniśmy sprzedawać w cenie minimum 3,00 zł/kg. To prosta matematyka.
– Jestem pewny, że czeka nas bardzo ciekawy sezon w handlu. Zaryzykuję też stwierdzenie, że w kolejnych miesiącach jabłka wysokiej jakości mogą osiągnąć rekordowe ceny. Ale podkreślę, że mam na myśli jabłka o najwyższych parametrach – mówi.
Sadownik przestrzega innych przed brakiem przemyślanych decyzji co do przechowywania jabłek. Ich jakość trzeba monitorować na bieżąco, bo biorąc pod uwagę przebieg sezonu w sadach, mogą pojawić się niespodzianki również na tym etapie.
Dlaczego sami zaniżamy ceny jabłek?
– Jestem negatywnie zaskoczony, gdy z ciekawości przeglądam serwisy z ofertami sprzedaży jabłek – zauważa C. Rokicki. – Analiza ich treści nie pozostawia złudzeń – w naszej branży działa duża grupa sadowników, która zdecydowanie zaniża ceny jabłek. Zależy im na szybkiej sprzedaży owoców, dlatego godzą się (a nawet sami proponują) sprzedaż po niskich cenach, które w żaden sposób nie przystają do dzisiejszych realiów w handlu.
Dlaczego to robią? Na to pytanie odpowiada treść ogłoszenia – „sprzedam w skrzynie kupującego”. Brak opakowań, brak zaplecza chłodniczego – to są właśnie powody zaniżania cen i potocznie mówiąc – psucia rynku – mówi.
Zdaniem sadownika, jeśli jesteśmy pewni jakości naszych jabłek, powinniśmy je odpowiednio wyceniać. Sam ma gorzkie przemyślenia na temat sytuacji w naszej branży.
Jak mówi, chociaż szanuje wszystkich kolegów po fachu, niektóre zjawiska są nie do przyjęcia. Z jednej strony mówimy o braku opłacalności, a z drugiej sami oddajemy owoce za bezcen, psując tym samym rynek dla innych sadowników.