Po cytrynach i mandarynkach przyszedł czas na granaty. Mołdawskie służby zaostrzają kontrolę w związku ze pozostałościami pestycydów. Kontrole importowanych owoców będą zaostrzone, a partie z przekroczeniami niszczone.
Z perspektywy czasu można już mówić o złej passie tureckich owoców. Tym razem na celowniku są granaty. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Żywności Mołdawii (ANSA) zaostrzyła kontrolę nad importem i handlem granatami importowanymi z Turcji. Jest to wynik kontroli kliku partii z maksymalnymi dopuszczalnymi normami pozostałości pestycydów. Dokładnie chodzi o pozostałości acetamiprydu.
W ostatnich dniach informowaliśmy też o fakcie, że Pozostałości środków ochrony przekroczone nawet 75 razy dotyczyło to tureckich cytryn. Owoce z przekroczeniami prochlorazu i chloropiryfosu były znajdowane na terenie całej Wspólnoty. Zła passa tureckich cytrusów trwa. Tym razem mandarynki z przekroczonymi normami Wówczas Rosjanie zablokowali możliwość eksportu jednej z tureckich firm na teren Rosji.
Mołdawskie służby informują, że podmioty odpowiedzialne za import nieodpowiednich przesyłek granatów będą zobowiązane do ich niszczenia zgodnie z obowiązującymi przepisami. Aby chronić zdrowie publiczne i skontrolować bezpieczeństwo importowanych ładunków, służby ogłosiły wzmożone kontrole na granicach z pobieraniem próbek w celu sprawdzenia, czy wszystkie przesyłki granatów pochodzące z Turcji są zgodne z maksymalnymi dopuszczalnymi limitami pozostałości pestycydów.
źródło: moldpres.md