Tytułowe zagadnienie, chociaż budzi skrajne i uzasadnione emocje producentów, nie jest do końca jednoznaczne. Aby skuteczniej wypierać importowane czereśnie z rynku sadownicy muszą nieco zmienić podejście do produkcji.
Na rynkach hurtowych cały czas dominuje Burlat. Ceny hurtowe nie satysfakcjonują producentów. Niemniej dojrzewają kolejne odmiany. Na Dolnym Śląsku sadownicy lada dzień rozpoczną zbiory odmiany Karmen. Zaraz po niej na rynek w dużych ilościach trafi popularna odmiana Summit. Będzie to mieć miejsce na przełomie czerwca i lipca.
Niestety, pomimo dostatku krajowych owoców w największych sieciach marketów nadal sprzedawane są niemal wyłącznie czereśnie importowane. Spotkamy owoce z Serbii, Grecji, Turcji czy Hiszpanii. Krajowe czereśnie konsumenci mogą kupić na targowiskach lub w mniejszych sklepach osiedlowych czy warzywniakach.
Czemu tak się dzieje? Warto zadać sobie pytanie czemu sieć X lub Y woli zamówić kilka ciężarówek czereśni z Turcji czy z Serbii? Sieć sklepów zamawia u jednego dostawcy kilkaset ton czereśni i otrzymuje raczej wyrównany jakościowo towar danej odmiany w regularnych odstępach czasu. Przeszkodą zatem mogą wydawać się dostępne ilości.
Produkcja czereśni w Polsce niestety jest bardzo rozdrobniona, a większość producentów produkuje gatunek na niewielkich areałach. Niemniej, biorąc pod uwagę możliwości lokalnych firm, skupienie odpowiedniej ilości owoców o konkretnych parametrach jakościowych nie powinno być większym problemem, co po części obala powyższą tezę. Mimo tego jak na razie brak większych zamówień ze strony największych sieci marketów działających w naszym kraju.
Negatywne nastroje wśród producentów są uzasadnione i zrozumiałe. Od wielu dni krajowe czereśnie są w szczycie sezonu tańsze od importowanych. Mimo tego polskie czereśnie nie cieszą się lepszą popularnością. Tak samo było w ubiegłym roku przez cały sezon czereśniowy.
Inni zwracają uwagę na charakterystykę i jakość poszczególnych odmian. Burlat w przeciwieństwie do Kordii nie jest odmianą, która dobrze znosi transport czy przechowanie. Niemniej w ubiegłym roku nawet w trakcie pełni zbiorów Kordii w marketach obserwowaliśmy dostatek czereśni z importu. Część handlowców zwraca uwagę na problemy z jakością krajowych czereśni, a tym samym wskazując na wyższość oferty zagranicznej. Analizując jakość importowanych czereśni w ciągu ostatnich dni na półkach marketów również ten argument nie jest do końca prawdziwy.
Nie ulega wątpliwości, że produkcja czereśni powinna ulegać w Polsce stopniowej reorganizacji. Producenci posiadając większe i jednolite nasadzenia oraz łącząc się w spółdzielnie czy zwyczajnie współpracując są w stanie znacząco wzmocnić swoją pozycję w negocjacjach z największymi odbiorcami.