W tym roku po zbiorach w każdym z zagłębi sadowniczych w Polsce wykarczowano tysiące hektarów sadów. Większość karczowanych kwater jest już uprzątnięta. Zdarza się jednak, że można spotkać się z dużymi opóźnieniami. Winna jest duża liczba zleceń.
Tradycyjnie szczyt karczowania sadów przypada na listopad i grudzień. Na początku listopada informowaliśmy państwa o bardzo dużym popycie na tego typu usługi wykonywane przez wyspecjalizowane firmy. Karczowanie sadu w zamian za drewno. Już wtedy pierwsze wolne terminy były bardzo odległe i przypadały na marzec 2021 roku.
Jak się dowiadujemy z rozmów z sadownikami, coraz częściej zdarzają się opóźnienia w wykonaniu usługi, bądź jej dokończeniu. Zdarzają się również przypadki innych odstępstw od umowy.
Sadownicy informują, że po wyrwaniu sadu, drzewa są zepchnięte w jedno miejsce działki, a następnie czekają kolejne kilka tygodni czy nawet miesięcy, aż zostaną zmielone na zrębki. Bywa, że firmy odwlekają również dokończenie działki u jednego sadownika, kosztem rozpoczęcia usługi w innym miejscu.
Zdecydowana większość opisanych przypadków nie wynika ze złej woli przedsiębiorców działających w tej branży lecz z ilości zleceń. Właściciele firm zwyczajnie chcą zdobyć, jak największą liczbę klientów, aby w efekcie zmaksymalizować zyski. Na terminowe wykonanie wszystkich zleceń czasami jednak brakuje czasu bądź pracowników. Stąd opisane wyżej problemy.