Niż Boris dotarł już do sadów na Opolszczyźnie. Do tej pory spadło już 130 l/m2, a przed nami nami jeszcze kilkadziesiąt godzin opadów. Sytuację relacjonuje p. Arkadiusz Lechoszest, właściciel SADY LECH Grudnia w powiecie kędzierzyńsko-kozielskim.
Od kilku dni cała Polska żyła zapowiadanym nadejściem niżu genueńskiego. Największy niepokój odczuwali mieszkańcy województwa opolskiego, śląskiego i małopolskiego, bo tam opady miały być największe. Opady deszczu (miejscami nawalne) to również powód do niepokoju dla sadowników ze względu na trwające zbiory jabłek.
Aktualna sytuacja w sadach
Silę rozległego niżu genueńskiego Boris jako pierwsi odczuli m.in. sadownicy w woj. opolskim. O komentarz poprosiliśmy Arkadiusza Lechoszesta, sadownika z Grudyni Wielkiej (pow. kędzierzyńsko-kozielski), właściciela SADY LECH Grudynia.
– W ciągu ostatnich 48 godzin stacje pogodowe w naszych sadach zanotowały już opad na poziomie 130 l/m2 (stan na godz. 10.00, 14.09.2024). Jeśli prognozy sprawdzą się, prawdopodobnie przez sobotę i niedzielę spadnie dodatkowe 200 l/m2 – podsumowuje p. Arkadiusz Lechoszest, właściciel sadu.
Jak wyjaśnia p. Lechoszest, jego sad jest właściwie zmeliorowany, a mimo to w niektórych kwaterach można już zaobserwować zastoiska wody. Opady wciąż są intensywne i trudno przewidzieć, jak potoczy się sytuacja.
Jak wygląda sytuacja w innych rejonach?
Sytuacja powodziowa wymyka się spod kontroli. W wielu miejscach rzeki wystąpiły z brzegów rozlewając się na pola uprawne oraz tereny zamieszkałe.
Nad ranem ulewne opady nawiedziły Góry Świętokrzyskie i fala powodziowa po południu zacznie spływać do Wisły w rejonie Sandomierza. Jutro nałożą się na nią opady z Tatr. Wiele pól zostanie zalanych.
Wieczorem intensywne opady wystąpią na południu Ziemi Łódzkiej, co doprowadzi do szybkiego wzrostu poziomu wody w Pilicy i Warcie. Miejscami rzeki wystąpią z koryta.
Fala powodziowa popłynie Pilicą (częściowo przez zagłębie grójeckie na południowym zachodzie Mazowsza) i ujdzie do Wisły.
Nawalne opady utrudnią zbiory jabłek
O komentarz poprosiliśmy również Marcina Piesiewicza, doradcę i sadownika.
– Nie wiemy jeszcze, czy sprawdzą się prognozy pogody, ale na pewno będziemy mieli duże problemy z wywożeniem owoców z sadu, z czym mierzą się również sadownicy w Holandii. Musimy liczyć się z tym, że przy tak dużych opadach może nastąpić zmycie fungicydów, którymi zabezpieczaliśmy owoce przed chorobami przechowalniczymi – wyjaśnia.
Dodaje też, że duży opad to na pewno stres dla drzew, który może też przyczynić się do zwiększonego ryzyka opadania owoców.
– Wszystko zależy też od tego, jak długo będzie padać. Jeśli opady zostaną z nami na dłużej, mogą wystąpić opóźnienia w zbiorach – podsumowuje.