Niemieckie władze zdecydowały się na podniesienie płacy minimalnej. To dobra informacja dla milionów najuboższych Niemców i imigrantów zarobkowych. Z drugiej strony, producenci jabłek biją na alarm, że gospodarstwa mogą tego nie przetrwać.
Niemiecki rząd federalny zrealizował wieloletni postulat tamtejszych związków zawodowych. Według projektu ustawy Federalnego Ministerstwa Pracy płaca minimalna wzrośnie od października tego roku do 12 euro za godzinę. Fakt ten budzi jednocześnie zadowolenie i obawy. Na szali jest przetrwanie wielu gospodarstw.
Przedstawiciele branży sadowniczej znad jeziora Bodeńskiego ostrzegają, że decyzja może być fatalna w skutkach. Część gospodarstw może nie podołać nowym przepisom. Więcej za pracę zapłacą już w trakcie tegorocznych zbiorów. Niemiecka produkcja jabłek stale zmaga się błyskawicznie rosnącymi kosztami i staje się coraz mniej konkurencyjna. Związkowcy obawiają się, że z powodu 25% wzrostu płac, niemieckie jabłka przegrają na tamtejszym rynku z tańszą konkurencją.
Nowe przepisy to równocześnie dobra informacja dla wszystkich, którzy decydują się na sezonową pracę w Niemczech. Z relacji setek Polaków, którzy pracowali czy to w sadach czy na plantacjach szparagów wiemy doskonale, jak wygląda praca za Odrą. Jest ona zupełnie inaczej zorganizowana, a pieniędzy nie dostaje się za darmo. Ponadto pracownicy w większości za wszystko muszą zapłacić, nawet w ramach gospodarstwa, w którym pracują. Oczywiście są wyjątki. Niemniej planowana podwyżka płac będzie dla nich argumentem za kolejnym wyjazdem do Niemiec.
źródło: dgb.de