W Belgii, czyli kraju o stosunkowo niedużej produkcji (219 000 ton) i ustabilizowanym handlu, określone działania sadowników mogą przynieść duże zmiany na rynku.
Trudno chyba dziś znaleźć kraj, gdzie sytuacja w sadownictwie jest dobra. Nie inaczej jest w Belgii. Jeszcze w okresie zbiorów docierały do nas informacje, że jabłka wybranych odmian były zostawiane w sadach. Tak działo się przede wszystkim z odmianą Jonagold. Następnie, belgijscy sadownicy przystąpili do karczowania sadów na dużą, niespotykaną wcześniej skalę.
Handlowcy z Belgii są zdania, że takie „masowe” karczowanie może w sprawić, że za pięć lat zabraknie w kraju Jonagoldów. Eksperci twierdzą, że taki scenariusz wcale nie będzie dla nich zaskoczeniem. Niestety, dziś spółdzielnie przynoszą straty i nie ma nic dziwnego w tym, że sadownicy w Belgii karczują sady na tak dużą skalę. Jako pozytywny aspekt wskazuje się na znacznie większy niż zwykle popyt na jabłka ze strony branży przetwórczej.
Mając na uwadze bardzo wyważone wypowiedzi handlowców z krajów Beneluksu, to sytuacja musi być naprawdę zła, jeśli wprost przekazują oni informacje o „śmiesznie niskich cenach”. Powód? Duża podaż i bardzo mały popyt na jabłka. Średnia cena sprzedaży wysortowanych jabłek wyniosła w Belgii w listopadzie 0,43 euro czyli zaledwie 2,02 zł/kg i była niższa niż Polsce.
źródło: agf.nl