Napięta sytuacja na Morzu Czerwonym na pewno nie wpłynie pozytywnie na eksport polskich jabłek. W związku z atakami na kontenerowce, firmy decydują się omijać Afrykę w drodze na Daleki Wschód.
Ostatniego dnia 2023 roku i w minionym tygodniu doszło do poważnych starć na Morzu Czerwonym. Terroryści atakowali kontenerowce. W efekcie, największe przedsiębiorstwa transportowe po raz kolejny wybierają drogę wokół Afryki zamiast Kanału Sueskiego.
Dlaczego tak odległe wydarzenia nas dotyczą? Po pierwsze importujemy z Chin i Indii miliony ton przeróżnych towarów. Po drugie, najkrótsza trasa do Indii czy Wietnamu prowadzi przez Kanał Sueski i Morze Czerwone, które jest dziś niebezpiecznym akwenem do żeglugi.
Konsekwencje? Dłuższa i droższa trasa, która odbije się na kosztach transportu do i z Azji. Dodatkowo, zmiana terminarzy pracy spowoduje zaburzenia w łańcuchu dostaw. Eksporterzy jabłek już teraz informują o odwołaniach rezerwacji kontenerów morskich ze strony przewoźników.
Zwróćmy też uwagę na szerszy kontekst. Nie tylko polskie jabłka wysyłane są na dalekie rynki. Problemy z wysyłkami to więcej jabłek, które zostają na europejskim rynku…
Sytuacja wprowadza chaos w światowy handel. Jak już się przekonaliśmy jest to bardzo wrażliwy „organizm”. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zapowiadają walkę z jemeńskimi terrorystami. Miejmy nadzieję, że sytuacja ulegnie stabilizacji i szybko wróci do normy.
źródło: www.portalmorski.pl