Koszty produkcji jabłek to temat, który zdaniem wielu sadowników powinniśmy znacznie częściej poruszać w branży. Wyliczenia ekspertów nie pozostawiają złudzeń. Im mniej wyprodukujemy jabłek przemysłowych, tym większa dochodowość produkcji.
Wstępem do rozważań na temat zależności rentowności produkcji od udziału jabłek przemysłowych była teza dr Grzegorza Klimka, która padła na jednym z jego wykładów. „Jeżeli jabłka przemysłowe wytworzone są w sadzie towarowym, to należy dla nich przyjąć taki sam poziom kosztów jednostkowych, jak dla jabłek deserowych”. Inaczej mówiąc minimalizowanie odsetka jabłek przemysłowych to najlepsza optymalizacja kosztów produkcji jabłek deserowych.
Dr Dariusz Paszko potwierdził tę tezę wynikami swoich wyliczeń. Im mniejszy procentowy udział „przemysłu” tym większa rentowność. Wyliczenia zostały oparte na przykładowym sadzie i plonowaniu na poziomie 55,2 tony. Według obliczeń doktora Paszko zejście poniżej 9% udziału jabłek przemysłowych skutkuje zyskiem nawet w tak trudnym sezonie jak ten. Chodzi o odmiany cenne, czyli Galę, Goldena i Red Deliciousa.
Inaczej było w lepszym, z punktu widzenia producentów sezonie 2020/21. Wówczas dopiero 36%-owy poziom jabłek przemysłowych wiązał się z progiem opłacalności. Wynika to z faktu cen sprzedaży. Jabłka niespełniające wymogów rynku deserowego zaniżają średnią cenę partii z całej kwatery/sadu. Bardzo rzadko zdarza się, że ceny jabłek przemysłowych przekraczają koszty produkcji, a tym samym gwarantują dochód. Ostatni raz mieliśmy do czynienia za taką sytuacją w 2017 roku. Nie należy spodziewać się powtórki takiego scenariusza, chociaż nie można go całkowici wykluczyć.
Na naszym ostatnim webinarium prelegent podsumował rozważania ciekawym stwierdzeniem. „Im więcej mamy na drzewie jabłek przemysłowych, tym (w pewnym sensie) wzrastają nam koszty produkcji jabłek deserowych”.
[…] Im więcej „przemysłu”, tym wyższe koszty wyprodukowania „deseru” […]