Sezon cięcia sadów jabłoniowych idzie pełną parą. Niskie ceny jabłek, a co za nimi idzie trudna sytuacja finansowa wielu sadowników zmuszają do podejmowania innych, niż zazwyczaj działań.
Wielu sadowników już zaczęło samodzielne cięcie sadu. Pewien odsetek dobiera jednego pracownika i tną w parze. Jest też jakiś areał, którego, mimo szczerych chęci sami nie damy rady obciąć. Ciekawym rozwiązaniem, jakie zaobserwowałem jest wymienianie się godzinami, czy dniówkami.
W praktyce wygląda to tak, że pan X pracuje u pana Y 100 godzin a następnie pan Y pracuje u pana X te same 100 godzin. Może wydawać się to głupie, bo przecież matematyki nie oszukamy.
Samotna praca na mrozie do najprzyjemniejszych nie należy. Niemalże każdy przyznaje to z ręką na sercu, że gdy tnie sam jest mało wydajny. Ludzie, którzy to rozwiązanie zastosowali, bardzo je sobie chwalą i polecają ten system każdemu. Czas szybciej i przyjemniej zleci niż samemu. Jak to mówią „widać robotę”.
KP