Powinniśmy uczyć się od Francuzów i… producentów papryki z Potworowa?

strajk

Francuzi są znani w Europie między innymi z ochrony rodzimego rynku rolnego. Tamtejsze związki są bardzo wyczulone na import i wszelakie działania, które mogą zaszkodzić krajowym producentom. Jednak w Polsce również obserwujemy podobne działania, które zasługują na uwagę.

Niedawno francuski związek sadowników (ANPP) krytykował sieć Carrefour za import jabłek z Polski. Problem polega na tym, że we francuskich chłodniach zapasy jabłek są na tyle duże, że zdaniem związku, import jest zupełnie niepotrzebny. Sadownicy zarzucali sieci, że kupuje tańsze jabłka z Polski i sprzedaje je po takich samych cenach, jak jabłka lokalne. Zatem robi to rzecz jasna dla maksymalizacji zysku.

Chociaż chodzi o zaledwie kilkadziesiąt ton jabłek w jednej z wielu francuskich sieci to zwróćmy uwagę, na jaką skalę wydarzenie zostało nagłośnione. Informacja obiegła francuskie media branżowe i ogólnokrajowe. Pisały o tym sadownicze portale we Włoszech, Holandii, Niemczech, a także w Polsce. Czarny PR, czyli antyreklama to działanie często podejmowane nie tylko we Francji, ale także w pozostałych krajach zachodniej Europy.

Wyobraźmy sobie, jakie kroki podjęliby francuscy sadownicy, gdyby do ich kraju wwieziono kilkadziesiąt tysięcy ton koncentratu jabłkowego czy mrożonych malin? Można się tylko domyślać, że finałem zjawiska, jakie obserwujemy od czerwca w Polsce byłyby masowe i gwałtowne strajki producentów.

Niestety, jeśli chodzi o zalew polskiego rynku ukraińskimi płodami rolnymi to jedynie problem importu zbóż przebija się do mediów ogólnokrajowych. Temat importu mrożonych malin i koncentratu praktycznie nie wyszedł poza publikacje portali branżowych. Niestety, krajowe związki zawodowe czy izby rolnicze nie podjęły zdecydowanej krytyki zjawiska, ani żadnych konkretnych działań.

Zarówno w przypadku kilkudziesięciu ton jabłek sprowadzonych do Francji czy 37 tysięcy ton koncentratu z Ukrainy import jest zgodny z prawem. Jednak będąc w tej samej unii celnej, można odnieść wrażenie, że poszczególnych krajów Wspólnoty dotyczą inne przepisy. W przypadku rynków rolnych, niestety, istotne znaczenie ma stare powiedzenie eurosceptyków o „Europie dwóch prędkości”…

Na koniec warto przytoczyć pozytywny przykład walki o krajowy rynek w Polsce. Chodzi o producentów papryki z okolic Potworowa. W lipcu ubiegłego roku zorganizowali on dwa protesty. Pierwszy przed sklepem sieci Aldi, a drugi przed sklepem sieci Lewiatan. Oba markety importowały paprykę z Holandii w szczycie zbiorów w Polsce (co oczywiście można było robić). Niemniej presja ze strony plantatorów i antyreklama sprawiły, że zaniechały importu z Zachodu na korzyć lokalnej papryki. Zorganizowanie producentów bez wątpienia zasługuje na uznanie.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here