Eksporterzy informują o zwiększonych zamówieniach na jabłka ze strony litewskich odbiorców. Ma to związek z blokadą granicy z Białorusią.
Duże zamówienia na polskie jabłka z Litwy
Rynek nie znosi próżni, a sankcje i przeszkody w handlu zawsze da się obejść. W zasadzie tak moglibyśmy skomentować sprawę zamknięcia polsko-białoruskiej granicy w kontekście jabłek. Eksporterzy przekazują nam, że notują w ostatnim czasie zwiększone zamówienia ze strony litewskich odbiorców.
Czy licząca niespełna 3 miliony mieszkańców Litwa nagle zwiększyła spożycie jabłek do rekordowego poziomu? Oczywiście, że nie. Chodzi o obejście wspomnianej blokady przez litewsko-białoruskie przejścia graniczne. Problem polega na tym, że od ponad dwóch lat polskie ciężarówki nie mogą wjechać na Białoruś przez Litwę. Zatem Białoruś i tak kupi towary, które chce kupić, a na transporcie nie zarobią Polacy.
Oczywiście jabłka i warzywa to tylko kropla w morzu towarów, które jadą na Wschód. Problem polega na tym, że pierwszym beneficjentem decyzji naszego MSWiA są litewskie firmy transportowe. Auta polskich przewoźników nadal znajdują się na Białorusi i istnieje ryzyko, że mogą być skonfiskowane przez tamtejsze władze.
Blokada granicy z Białorusią
Przypomnijmy, że granice zamknięto w nocy z 11 na 21 września, a więc to już 11 dzień bez przepływu towarów drogą lądową i kolejową. Polskie władze nadal informują, że granica będzie zamknięta do odwołania. Po drugiej stronie, według różnych szacunków, pozostało ponad 1000 polskich ciężarówek, które wciąż nie mogą wrócić do kraju.
Decyzja o zamknięciu granicy jest coraz częściej krytykowana przez polskich przedsiębiorców, a także ekspertów z dziedziny geopolityki i stosunków międzynarodowych. Decyzja polskich władz ma małe znaczenie z punktu widzenia chińskiego eksportu, ale istotne dla naszych przedsiębiorców.






Nie trzeba bylo glosowac na unijnych sprzedawczykow.