Prof. Hołownicki: Platforma wydajności nie zwiększa, ale ułatwia zbiór

zbiór jabłek z platformy

Pogłębiający się brak rąk do pracy, zwłaszcza w okresie ręcznego zbioru owoców, dokucza nam coraz bardziej, szczególnie wszędzie tam, gdzie widoki na mechanizację pracy nadal są odległe. Wprawdzie w Instytucie Ogrodnictwa opracowaliśmy kombajny do zbioru porzeczek, aronii, agrestu oraz do owoców pestkowych, ale są one przeznaczone do zbioru owoców przemysłowych, a nie konsumpcyjnych. Chociaż w przypadku czarnej porzeczki jakość owoców zbieranych kombajnem jest wyższa niż tych zbieranych ręcznie, ale nie ma to większego praktycznego znaczenia, z uwagi na niewielki rynek owoców konsumpcyjnych tego gatunku. Wciąż rosnącym problemem staje się zbiór owoców niejednocześnie dojrzewających, w tym zwłaszcza truskawek, czereśni, malin, no i oczywiście jabłek, których plony szacuje się już na ponad 4 mln ton. Cóż, trzeba sobie jakoś radzić.

We wrześniowym felietonie poddałem pod rozwagę wprowadzenie akordowego systemu wynagradzania pracowników. Ta prosta i nic nie kosztująca modyfikacja w przeciętnych warunkach może zredukować zatrudnienie przy zbiorze nawet o ponad połowę. Dzisiaj rzecz będzie o platformach do zbioru, których oferta „obrodziła” w ostatnich latach. Mamy na rynku wiele różnych rozwiązań, począwszy od prostych przyczep ciągnikowych, wyposażonych w nożycowe mechanizmy podnoszenia, przez nieco mniej liczną grupę platform samojezdnych, a skończywszy na tzw. kombajnach wyposażonych w przenośniki i napełniarkę do skrzyniopalet. A swoją drogą dziwię się, skąd wziął się pomysł na taką nazwę, ponieważ w niczym nie przypominają one „kombajnów”.

Na początek ważne wyjaśnienie odnośnie do wyższej wydajności pracy osiąganej przy użyciu tych maszyn, którą podkreślają ich producenci i dystrybutorzy. Wielokrotne testy wskazują, że takie stwierdzenia są dalekie od rzeczywistości. Żadna z nich nie zwiększa wydajności pracy korzystających z nich pracowników, trudniących się zawodowym zbieraniem jabłek. Wręcz przeciwnie – w ich przypadku platformy obniżają wydajność zbioru. Przyczyną jest nierównomierne rozłożenie owoców na kolejnych drzewach i w sąsiadujących ze sobą rzędach drzew. Na przeszkodzie stoi również czynnik ludzki, czyli zróżnicowane umiejętności i zaangażowanie pracowników. Obserwuje się wówczas skłonność do „równania w dół” w wydajności zbioru całej 4–8-osobowej brygady do najmniej sprawnych pracowników, zamiast do najbardziej pracowitych. Należy mieć na uwadze, że prawdziwi zawodowcy to indywidualiści, a praca w zespole uniemożliwia wykorzystanie ich predyspozycji i zaangażowania. Oni nie potrzebują kosztownych platform i zadowolą się lekką trójnożną aluminiową drabiną, choć nie jest łatwo taką w Polsce zakupić, bo te zwane ogrodowymi nadają się co najwyżej na działkę.

Choć z uwagi na brak wzrostu wydajności zbioru trudno doszukać się ekonomicznego uzasadnienia zakupu platform, to wcale nie podważa celowości ich stosowania w naszych sadach. Z powodu niedoboru chętnych do pracy przy zbiorach, z użyciem drabiny i sanek sadowniczych, sadownicy muszą stwarzać coraz lepsze warunki pracy. W przeciwnym wypadku pracownicy wybiorą gospodarstwo sąsiada, który taką platformę posiada. Trudno nie zgodzić się z takim przekonaniem, bo praca przy zbiorze nie dość, że jest sezonowa, to jeszcze do lekkich nie należy. Dlatego nie ma czemu się dziwić, że wszyscy od dawna rozglądają się za sprzętem umożliwiającym wyeliminowanie uciążliwych drabin, zwłaszcza podczas zbioru jabłek z górnych partii drzew, aby nie zniechęcać zatrudnionych pracowników. Liczy się każda para rąk, nawet osób starszych i nie w pełni sprawnych fizycznie. Nie są one w stanie dźwigać przez cały dzień zbieracza wypełnionego jabłkami, mając na uwadze, że daje to około 1,5–2,0 ton jabłek dziennie. Wyposażenie platformy wielofunkcyjnej w przenośniki, najczęściej w liczbie 6 sztuk, pozwoliło na wyeliminowanie pojemników do zbioru, co znacząco zredukowało uciążliwość i wysiłek fizyczny. Pracownicy układają owoce bezpośrednio na przenośnikach taśmowych, które znajdują się w zasięgu ręki, skąd dalej są kierowane do automatycznej napełniarki do skrzyniopalet. Eliminacja pojemników do zbioru likwiduje również główną przyczynę nadmiernych uszkodzeń, bo wiadomo, że ponad połowa z nich powstaje podczas wysypywania jabłek ze zbieraczy do skrzyniopalety.

Podsumowując, stwierdzam, że wprawdzie platformy sadownicze, w tym te najbardziej zaawansowane technicznie, nie zwiększają wydajności przy zbiorze jabłek, ale warto je mieć, aby ograniczyć uszkodzenia owoców podczas zbioru i ułatwić sobie organizację pracy oraz uczynić ją lżejszą i mniej uciążliwą. Dlatego wielka szkoda, że rodzimi producenci nie podjęli dotąd próby wytwarzania platform samojezdnych wyposażonych w przenośniki odbiorcze owoców, ponieważ są to bardzo potrzebne maszyny.

PROF. DR HAB.RYSZARD HOŁOWNICKI

IO-PIB SKIERNIEWICE

Artykuł pochodzi z październikowego wydania Miesięcznika Praktycznego Sadownictwa SAD

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here