Chociaż optymiści są zdania, że na rynku jabłek deserowych nastąpi jeszcze odbicie i ceny wzrosną, to obecnie w handlu panuje stagnacja. Najtrudniejsza sytuacja dotyczy po raz kolejny, „tradycyjnie” Idareda i Glostera.
Komory chłodnicze wypełnione Idaredem i Glosterem są obecnie dosyć często kierowane do przetwórstwa. Za suchy przemysł do produkcji soków NFC można obecnie otrzymać 0,40 – 0,45 zł/kg. Niestety, są to ceny niemalże identyczne ze średnią ceną wspomnianych odmian po przesortowaniu całej partii. Tu warunkiem jest sprzedaż, która w ich przypadku jest obecnie stosunkowo trudna.
Obecnie sadownicy wspomniane odmiany sprzedają po 0,50 – 0,60 zł/kg. Należy podkreślić, że wolumeny są znacznie mniejsze od tych z ubiegłych lat. W wielu grupach odmiany albo nie są w ogóle kupowane, albo są kupowane wyłącznie od członków organizacji producentów. Nawet w tym drugim przypadku ilości kupowane przez grupę są ograniczane.
Wspomniani optymiści przewidują, że zbiory letnich odmian nieco przesuną się w czasie. Wraz ze spadkiem stanów magazynowych jabłek, podaż w lipcu będzie już mała. Według tej tezy właśnie wtedy na rynku ma nastąpić odbicie. To właśnie wtedy na znaczeniu ma zyskać Idared. Czy rzeczywiście tak będzie?
W pewnym sensie wszyscy uczestnicy rynku przyzwyczaili się, że Idared i Gloster są najtańszymi i najmniej pożądanymi odmianami. Sytuacja uwydatnia się wprost proporcjonalnie do zbiorów. Pomimo kilku zalet Idareda, to niegdysiejszy „król polskich sadów” stale traci na znaczeniu od wprowadzenia rosyjskiego embarga.
W niektórych grupach pomimo obecności tytułowych odmian w cennikach, sadownik spoza grupy nie sprzeda jabłek.