Rynek hurtowy w Sandomierzu często jest obiektem dyskusji. Bez wątpienia jest to najtańszy rynek w kraju.
W stosunku do niego, używa się sformułowania, że to rynek przerzutowy. Zaopatrują się na nim duzi pośrednicy. Owoce tu kupione lądują na Broniszach, w Katowicach czy Szczecinie. Mój rozmówca z okolic Sandomierza uważa, że rynek ten należałoby zamknąć. Sprzedający tam, często psują rynek i „zawodowo” zaniżają ceny.
Czerwone standardy w grubym sorcie to widełki 17 – 20 zł/skrzynka. Mój rozmówca za widocznego na zdjęciu Szampiona 75 mm+ otrzymał od 20 do 21 zł. Znacznie tańszy jest tu także Boskoop bo w około 40 zł/skrzynka. Gołym okiem widać, że różnice cen, generują przerzut w inne miejsca kraju.
Czytaj także: W miejsce jabłoni sadzimy borówki i truskawki?
Nadal w sprzedaży są jabłka z przechowali, prześmiewczo nazywane (zwłaszcza biorąc pod uwagę obecny sezon) „watą”. Generalnie w przypadku większości sprzedających jakość jest słaba. Z tego przede wszystkim wynika niska cena. Nie brakuje GPP, parcha i uszkodzeń po gradowych.
Poziom cen na giełdzie w Sandomierzu ma znaczący wpływ na ceny eksportu w tamtej okolicy. Te z kolei są niższe od stawek oferowanych w rejonie grójecko – wareckim. Z tego powodu, wielu sadowników z okolic Sandomierza właśnie tam sprzedaje swoje owoce.
Karol Pajewski