Wagony i ciężarówki mają się dobrze. Ale sanepid chciał kontrolować posiłki na proteście na granicy

kontrola posiłków protestujących

Na blokadzie granicy w Dorohusku doszło do niecodziennego incydentu. Pracownicy sanepidu chcieli skontrolować jedzenie przygotowane dla protestujących.

Wczoraj relacjonowaliśmy przebieg protestu w Dorohusku, gdzie przez cały dzień zgromadziło się od 150 do 300 rolników. Na miejscu był również autokar sadowników, który przybył na miejsce z Grójca. Protestujący od 9 lutego zmieniają się na miejscu, aby granica była stale blokowana.

Na miejscu znajduje się namiot z jedzeniem, gdzie można się ogrzać i zjeść ciepłe posiłki, przygotowane przez koła gospodyń wiejskich.

Incydent miał miejsce wczoraj po południu, gdy pracownicy sanepidu chcieli skontrolować jedzenie przygotowane przez gospodynie. Co ciekawe, przyjechali samochodem Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Niemniej po wejściu do namiotu, przy oburzeniu rolników i dziennikarzy, urzędnicy odstąpili od kontroli.

Protestujący komentują to zdarzenie w ostrych słowach. Zwracają uwagę na zgniłą kukurydzę stojącą 2 kilometry dalej na bocznicy w Dorohusku od kilku miesięcy… Co z  zawartością tych wagonów i ciężarówkami przewożącymi płody rolne i produkty spożywcze z Ukrainy? Kontrolowanie i karanie prostych ludzi jest po prostu najłatwiejsze komentują organizatorzy protestu.

Niektórzy uważają, że to forma represji mająca na celu niechęcenie rolników do protestowania. Strajk nie jest korzystny dla Warszawy, Brukseli czy Kijowa, dlatego naciski kierowane są na polskich rządzących, samorządowców i służby.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here