Tuż przed rozpoczęciem sezonu malinowego w Serbii trwa tradycyjne „przeciąganie liny”, jeśli chodzi o wyjściowe ceny. Przetwórcy swoje, a plantatorzy swoje…
Ostatnie dni przed rozpoczęciem skupu to tradycyjnie największe zamieszanie związane z cenami, od jakich przetwórnie zaczną skupować owoce (w krajach Europy Środkowo-Wschodniej i na Bałkanach). Zbiory malin dla przetwórstwa w Serbii rozpoczną się na początku czerwca. Dlatego na tamtejszym rynku nie brakuje przecieków, plotek i publikacji, które celowo mają wpłynąć na rynek. Nietrudno się domyślić, że to ze strony przetwórców do mediów trafiają informacje o niższych cenach. Omawiane od wielu tygodni 12,70 zł/kg (350 dinarów) jest uznawane za nierealne i nieodpowiadające sytuacji rynkowej.
Tego typu narracja jest w Polsce codziennością od początku przemian gospodarczych. Ze strony producentów narracja tradycyjnie przechyla się w drugą stronę, czyli na wyższe ceny skupu. Główną przyczyną są ekstremalne zjawiska pogodowe i koszty zbioru. W kwietniu i maju wystąpiły opady śniegu oraz przymrozki, co oznacza, że malin będzie znacznie mniej niż przed rokiem. Dlatego plantatorzy i związkowcy podbijają stawkę do 14,50 zł/kg (400 dinarów). Zdaniem związkowców taka cena może być akceptowalna dla obu stron.
Sytuacja w Serbii zawsze w jakimś stopniu wpływa na wyjściowe ceny skupu w Polsce. Serbski sezon poprzedza nasz o około 2-3 tygodnie. Ponadto, wiele międzynarodowych firm spożywczych działa w obu krajach. Teoretycznie mniejsze zbiory i wyższe ceny w Serbii powinny oznaczać lepszą, z punktu widzenia producentów, sytuację na polskim rynku. Ta wyklaruje się dopiero w drugiej połowie czerwca.
źródło: www.agrotv.net