W ostatnich dniach kilkukrotnie informowaliśmy, że popyt na krajowe truskawki jest na bardzo wysokim poziomie. Wysoka cena krajowych owoców w stosunku do importowanych sprawia, że na rynku jest coraz więcej „podróbek”.
Kolejni plantatorzy informują nas pojawiających się stoiskach z „polskimi truskawkami”. Proceder ten ma miejsce co roku o tej porze. Zwłaszcza, gdy różnica w cenach pozwala dobrze zarobić. Niestety wprowadzony w błąd konsument nie ma pojęcia, że kupuje owoce z importu.
Jeden z plantatorów informuje nas o truskawkowym stoisku w jednym z miast Wielkopolski. Importowane truskawki są sprzedawane po 10 zł za 500 gram. Detalista kupił owoce w punetkach z wieczkami. Na straganie oferuje owoce wyjęte ze skrzynek i w punetkach pozbawionych wieczek. Jednocześnie informuje konsumentów, że oferuje polskie truskawki. W przypadku produktu tureckiego mamy 100%-ową marżę.
Obecnie polskie owoce kosztują w hurcie od 25 maksymalnie do 30 złotych. Równocześnie importowane truskawki kosztują mniej niż połowę tej ceny. Na rynkach hurtowych truskawki z Grecji kosztują najczęściej 15 zł za kilogram. Jednak sezon na południu Europy ma się ku końcowi. Obecnie znacząco zwiększyła się podaż truskawek z Turcji, kosztują one od 10 do 12 zł za kilogram.
Truskawki są najczęściej przesypywane w krajowe łubianki. Zdarza się, że detaliści sprzedają je bezpośrednio z drewnianych skrzynek w których przyjechały zza granicy. Zdaniem producentów jest to bezczelne zachowanie, zwłaszcza, że na skrzyneczkach są oryginalne etykiety. O ile wprawne oko producenta truskawek rozpozna importowane owoce, to na pewno nie zrobi tego oko konsumenta.
We Francji podobne praktyki znajdują swój finał w sądzie. O głośnej sprawie pisaliśmy w artkule: Francja: 50 000 euro kary za podrabianie kraju pochodzenia owoców