IJHARS informuje o kontrolach przeprowadzonych na importowanych truskawkach. Wyniki prezentują się dość słabo wobec skali importu truskawek do Polski, który tylko w marcu, kwietniu i maju mógł wynieść około 15 000 ton.
Związek Sadowników RP otrzymał odpowiedź od Głównego Inspektora JHARS w sprawie pisma dotyczącego wprowadzania konsumentów w błąd co do kraju pochodzenia owoców. Służby informują o wynikach kontroli truskawek. W ich efekcie nałożono dwa mandaty i rozpoczęto 13 postępowań administracyjnych.
Niestety, pismo ze wspomnianego urzędu nie precyzuje, w jakich lokalizacjach, czy w jakim terminie owe kontrole były przeprowadzone. Biorąc pod uwagę liczby, można odnieść wrażenie, że była to stosunkowo krótka operacja ze strony IJHARS-u.
Z pisma możemy się dowiedzieć, że wojewódzcy inspektorzy JHARS przeprowadzili kontrole na 20 targowiskach i w 21 sklepach detalicznych. Kontrolą objęto łącznie 67 partii truskawek, w tym 32 partie sprzedawane na targowiskach oraz 35 partii w sklepach detalicznych.
Urzędnicy wykazali, że 1 partia truskawek o masie 36 kg pochodząca z Hiszpanii, podlegała procederowi fałszowania informacji o kraju pochodzenia, ponieważ była sprzedawana jako truskawka z Polski. Wobec skali procederu „podrabiania” krajowych truskawek, wykazanie i udowodnienie jednego takiego przypadku wydaje się być kroplą w morzu potrzeb…
W toku kontroli ustalono że: 23 partie truskawek nie posiadały informacji o klasie jakości, a 8 partii truskawek nie posiadało informacji o kraju pochodzenia.
Zdaniem plantatorów krajowe służby odpowiadające za kontrolę owoców z zagranicy działają zbyt opieszale. Rynek w maju i w czerwcu co roku zalewany jest truskawkami z importu, a proceder fałszowania żywności jest wręcz codziennością. Rolnicy i kolejne związki zawodowe domagają się zaostrzenia kontroli, szczególnie w przypadku owoców spoza Unii europejskiej w szczycie sezonu zbiorów w Polsce.