O tych m.in. tematach dyskutowali 12 grudnia 2010 roku w Lublinie członkowie grupy Młodych Sadowników na swoim pierwszym spotkaniu szkoleniowo-konferencyjnym, zorganizowanym po konferencji „Jakość owoców – wymagania prawa i rynkowa konieczność”. W spotkaniu tej ważnej – bo najpewniej decydującej o przyszłości polskiego sadownictwa – organizacji uczestniczyło około 60 młodych producentów z całej Polski. Wcześniej tego samego dnia, w sadzie Andrzeja Rozwałki przyglądali się oni pokazowi cięcia jabłoni, który poprowadził holenderski doradca Peter van Arkel.
Macie 5 lat…
Znaczenie wspólnego działania Młodych Sadowników podkreślił profesor Eberhard Makosz, który nie ukrywał, że dla tej branży ogrodnictwa nadchodzą coraz gorsze czasy. Możemy się spodziewać coraz większych problemów. Podawał przykład holenderskich producentów owoców, którzy zawsze byli pionierami sadownictwa w Europie, a obecnie stanęli w miejscu i nie wiedzą, co robić dalej. W tym kraju jest już zaledwie około 1,5 tysiąca gospodarstw sadowniczych. Musimy się przygotować na to, że spadek liczby gospodarstw czeka też i nas. Tym bardziej docenić trzeba chęci młodych ludzi, którzy chcą pracować i inwestować w tej branży. Profesor radził im śledzić zmiany zachodzące nie tylko w kraju, ale i w Europie oraz na całym świecie (czytać, uczestniczyć w zagranicznych targach i konferencjach, dbać o kontakty z sadownikami spoza Polski, integrować się). „Macie szanse, których wasi koledzy z Holandii i Francji już nie mają i 5 lat na to, żeby te szanse wykorzystać albo… trzeba będzie sobie szukać innej pracy. Korzystajcie ze środków pomocowych w ramach PROW na ile tylko możecie” – zakończył prof. Makosz.
Regulowanie wzrostu jabłoni i grusz
Peter van Arkel przedstawił sposoby, jakimi można regulować wzrost drzew jabłoni i grusz. Należą do nich:
- wykorzystywanie słabo rosnących podkładek (w Holandii nie używa się już podkładek ‘M27’ i ‘P22’, bo wprawdzie ograniczają one wzrost, ale także plonowanie; dla Jonagoldów popularna jest tzw. wysoka okulizacja – gdy podkładka wystaje w 25% ponad glebę, wzrost drzew można ograniczyć o 15%);
- gęstsze sadzenie drzew;
- dobre i regularne plonowanie (to zdaniem prelegenta najlepsza metoda kontroli wzrostu; jego zdaniem, w polskich sadach brakuje zapylaczy i to było najważniejszą przyczyną słabego zawiązania owoców w minionym sezonie – 2 razy na każde 10 lat, to zapylacze decydują o wysokości plonu);
- cięcie korzeni (najważniejszy i już standardowy zabieg w Holandii i w Belgii; prelegent podkreślał, że błędna jest opinia sadowników, iż takie drzewa mogą łatwiej przemarzać);
- nacinanie pni (zabieg ten, choć wymaga dużych nakładów pracy, jest bardzo dobry dla grusz, zwłaszcza dla ‘Komisówki’, którą trudno jest szybko wprowadzić w okres owocowania);
- kontrola chemiczna (najważniejszym preparatem pozostaje Regalis 10 WG, który jednak trzeba umiejętnie stosować, aby nie doszło do skracania międzywęźli oraz wyrastania pionowych pędów bez pąka kwiatowego; jeżeli już używamy tego środka to zawsze w połączeniu z cięciem korzeni, których wzrostu ten preparat niestety nie ogranicza; wieloletnie stosowanie Regalisu 10 WG może doprowadzić do późniejszego wybarwiania się owoców i wcześniejszego kwitnienia drzew).
P. van Arkel podkreślał, żeby nie przesadzać z kontrolą wzrostu, bo dla dobrego plonowania i uzyskania owoców wysokiej jakości pewien wzrost musi być utrzymany. Wspomniał też o mechanicznym cięciu drzew, które jego zdaniem, będzie niedługo bardzo ważne, gdyż utrzymywane przez kilka lat osłabia siłę wzrostu drzew i poprawia regularność plonowania. W rejonie, z którego pochodzi prelegent, w ten sposób tnie już około 20% sadów. W Polsce jego zdaniem, taki sposób cięcia byłby bardzo dobry dla kwater z odmianami ‘Mutsu’, ‘Ligol’ oraz mutantami Jonagolda.
Zbiór – wózki czy może kombajn?
Wystąpienie Stanisława Mączewskiego, członka Młodych Sado-wników, było związane z wizytą we Włoszech, gdzie polscy producenci zwrócili uwagę na powszechność używania kombajnów do zbioru jabłek w sadach. S. Mączewski, który planuje w przyszłości przejście na zbiór kombajnowy, spróbował wyliczyć opłacalność użytkowania tych maszyn w polskich warunkach dla gospodarstwa z 25 ha sadu oraz średnim plonem 40 t/ha. W założeniach przyjął, że wydajność pracownika zbierającego jabłka do pojemników (10 kg) wynosi 200 kg/h, z platformy sadowniczej – 240 kg/h, a z kombajnu – 270 kg/h. Z przedstawionych obliczeń wynika, że użycie kombajnu do zbioru jabłek może być – w przeliczeniu na koszt zbioru tony owoców z uwzględnieniem amortyzacji – tańsze niż korzystanie z ciągników, wózków sadowniczych oraz platformy (zbiór dwufazowy). Z wyliczeń wynika także jasno, że opłacalność zbioru kombajnami będzie szybko rosnąć wraz ze wzrostem płac w naszym kraju, czego nie możemy w przyszłości uniknąć.
Do zalet zbioru kombajnowego należą:
- uśrednienie wielkości, stopnia dojrzałości i wybarwienia jabłek w skrzyniopaletach (bo owoce zbierane są równocześnie z całej korony, a nie jedynie z jej górnej lub dolnej części);
- zmniejszenie uszkodzeń owoców;
- skrócenie czasu pracy;
- zmniejszenie liczebności załogi;
- mniejsze zmęczenie pracowników;
- ułatwiona kontrola zbieraczy (każdy odpowiada za swój podajnik).
Jako wady zbioru kombajnowego S. Mączewski wymieniał:
- konieczność zwożenia pełnych skrzyniopalet z międzyrzędzi;
- trudność w manewrowaniu kombajnem na wąskich uwrociach
- małą prędkość przejazdową.
Ze wzrostem poziomu płac w Polsce, użycie kombajnów do zbioru jabłek będzie bardziej opłacalne niż korzystanie ze zbioru dwufazowego (wózki plus platforma).