Sadownicze show we włoskim Bolzano

    Plantpress

    Pomiędzy 4 a 6 listopada ubiegłego roku ponad 15 tysięcy osób odwiedziło targi sadownicze Interpoma 2010 w włoskim Bolzano. Wśród zwiedzających byli nie tylko producenci z Europy (w tym liczna grupa z Polski), ale nawet ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Meksyku czy Chile. Dla gości tej odbywającej się co 2 lata imprezy – przez wielu uznawanej za największą w branży sadowniczej na świecie – przygotowano wystawę maszyn, urządzeń, technologii oraz najnowszych odmian jabłek i gruszek. Zainteresowani mogli także – odpłatnie – wziąć udział w towarzyszącym targom kongresie.

    [envira-gallery id=”41153″]

    Sprzęt dla sadowników

    Maszyny i urządzenia dominowały podczas ubiegłorocznej edycji targów. Dla przykładu, ponad 15 producentów prezentowało tam różne typy platform sadowniczych – od najprostszych modeli (fot. 1) po najnowsze z napędem elektrycznym. We Włoszech platformy są powszechnie używane podczas zbiorów, cięcia drzew, przerzedzania zawiązków czy rozpinania siatek przeciwgradowych.
    Wiele z tych maszyn przygotowano z myślą o pracy w trudnych terenach, np. w sadach położonych na skłonach. W takich warunkach dobrym rozwiązaniem może być zastąpienie kół samobieżnego kombajnu gąsienicami (fot. 2). Polscy sadownicy także przyglądali się temu rozwiązaniu, ale głównie z myślą o możliwości wykorzystania go do prac przy cięciu drzew wczesną wiosną, gdy w sadach zalega jeszcze śnieg lub podczas zbiorów w okresach deszczu, gdy murawa jest nasączona wodą.

    Ciekawostką były niewielkie „wózki-platformy” zasilane elektrycznie i zdalnie sterowane pilotem (fot. 3 a-c). Można je wykorzystywać do podstawiania i odstawiania skrzyniopalet podczas zbiorów owoców z platform.
    Jak zwykle we Włoszech imponująca była oferta ciągników sadowniczych i rolniczych. Niektóre z nich wyposażone były w silniki o mocy 80 KM, a nawet w gąsienice zamiast kół (fot. 4). Były tez modele z obrotową kabiną, które można wykorzystywać jako ciągnik lub jako wózek sadowniczy.

    Zainteresowanie budziła zaczepiana z przodu ciągnika instalacja z obrotowymi tarczami tnącymi, służąca do mechanicznego cięcia drzew w sadzie (fot. 5). Prezentowany model FL800P waży około 340 kg i może ciąć w pionie na maksymalną wysokość 4,5 m, a poziomie (ponad koroną) na szerokość 3,7 m. Według przedstawicieli włoskiej firmy BMV, która przywiozła to urządzenie do Bolzano, można nim ciąć zarówno drzewa w czasie spoczynku, jak i po rozwoju liści. Do cięcia pędów o średnicy do 2-3 cm służą obrotowe noże, a konarów o średnicy 6-8 cm – obrotowe tarcze. Najlepiej wykonać pierwsze cięcie zimą, a kolejne – korygujące – na przełomie kwietnia i maja. Opisywany model kosztuje w przeliczeniu około 60 tys. złotych.

    Pozostałości – za i przeciw

    Podczas towarzyszącego targom kongresu naukowcy, przedstawiciele organizacji Greenpeace oraz sadownicy dyskutowali na temat pozostałości środków ochrony roślin w owocach.

    Profesor Heike Mempel z Niemiec tłumaczył, że z jednej strony ochrona roślin jest niezbędna, aby zapewnić wymaganą obecnie przez odbiorców jakość warzyw i owoców oraz opłacalność produkcji. Z drugiej strony konsumenci chcieliby kupować owoce i warzywa bez żadnych pozostałości. Z danych prezentowanych przez profesora Mempela wynika jednak, że w Niemczech w 2009 roku aż 14,4% z przebadanych próbek jabłek zupełnie nie zawierało pozostałości, w 84,5% próbek były one w prawnie dozwolonych granicach, a tylko w przypadku 1,1% przekraczały dopuszczalne wartości MRL.

    O tym, że aktualne wartości MRL są realistyczne przekonywała Ursula Banasiak z Niemieckiego Federalnego Instytutu Oceny Ryzyka (Bundesinstitut für Risikobewertung). Jej zdaniem, obecne wartości MRL są tak skonstruowane i wyliczone, że w żaden nie zagrażają zdrowiu konsumentów. Argumentowała, że “nonsensem jest np. zakładanie, że dziecko może w ciągu roku jeść codziennie po 500 g czerwonych porzeczek. Nikt jeszcze w Niemczech nie zmarł z powodu zjedzenia owoców lub warzyw zawierających pozostałości środków ochrony roślin”.

    Inne zdanie na temat pozostałości miał Manfred Santen z niemieckiego oddziału Greenpeace, który tłumaczył, że według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), co roku umiera na świecie ponad 10 tysięcy osób na skutek spożycia produktów zawierających środki ochrony roślin lub ich pozostałości. W Niemczech od 7 lat Greenpeace testowało próbki owoców i warzyw z tych samych supermarketów i informowało media o wykrytych pozostałościach. Efektem tej akcji jest zaostrzenie wymagań wielu niemieckich sieci handlowych odnośnie wartości MRL znacznie poniżej norm unijnych.

    Stefan Pircher, sadownik z Leifers w Południowym Tyrolu zwracał mediom uwagę na inny problem. Tłumaczył, że „w latach o niekorzystnej pogodzie choroby i szkodniki mogą zniszczyć znaczną część plonu. Dla konsumentów, znacznie groźniejsza może być jednak obecność w niechronionych owocach mykotoskyn niż pozostałości środków ochrony roślin na dopuszczalnym, bezpiecznym poziomie. Im mniej fungicydów używa się w sadzie, tym większe jest ryzyko, że w jabłkach pojawi się niebezpieczna patulina”. Ten problem także należy nagłaśniać w prasie docierającej do konsumentów owoców.

    Bezpieczniejsze opakowania

    Krokiem w kierunku zwiększenia bezpieczeństwa środków ochrony dla środowiska mogą być na przykład lepsze opakowania dla tych produktów. W Bolzano chwaliła się takimi opakowaniami firma BASF (fot. 6), która stopniowo wprowadza je do obrotu w kolejnych krajach Unii Europejskiej. Nowe opakowania dla płynnych środków ochrony roślin wykonane są z tworzywa sztucznego, które jest bardzo łatwe do zgniatania. Dodatkowo, wewnętrzne ścianki pokryte są specjalną powłoką ułatwiającą szybkie spływanie znajdującej się w opakowaniu substancji, prawie bez pozostawiania reszek na ściankach. Na stoisku pokazywano np. miód wylewany na ścianki opakowania i spływający po nich prawie tak szybko jak zwykła woda (zmodyfikowano też kształt opakowań, aby przyspieszyć proces ich opróżniania). Zdaniem przedstawicieli włoskiego oddziału BASF, wprowadzenie nowych opakowań może pozwolić na rozpoczęcie w Unii Europejskiej rozmów o możliwościach traktowania tego typu opakowań po środkach ochrony roślin, jak zwyczajnych śmieci, a nie odpadów specjalnych.

    Odmiany, odmiany, odmiany….

    Ten temat tradycyjnie już należy do najważniejszych w Bolzano. Także i tym razem nie zabrakło nowości, a nawet było ich zbyt wiele dla przeciętnych sadowników. Dopiero czas pokaże bowiem ile z prezentowanych na Interpomie odmian jabłoni znajdzie w przyszłości uznanie producentów i odbiorców.

    W tym roku sporo miejsca poświęcono jabłkom o żółtej i zielonej skórce. Wśród nich znalazły się między innymi pochodzące z Czech, odporne na parcha jabłoni ‘Opal’ (‘Golden Delicious’ x ‘Topaz’; fot. 7) i ‘Luna’ (‘Golden Delicious’ x ‘Topaz’), japońska odmiana ‘Shinano Gold’ (fot. 8; ‘Golden Delicious’ x ‘Senshu’) o owocach bardzo odpornych na transport (trudno się obijają) czy pochodząca z Nowej Zelandii odmiana PremA153 (fot. 9; ‘Gala’ x ‘Braeburn). Z Francji wywodzi się odmiana Dalitron Altess® (fot. 10; ‘Pilot’ x ‘Golden Delicious’), której zaletą ma być fakt, że jej owoce nie żółkną podczas przechowywania. Z tego powodu jabłka te trzeba jednak zbierać z drzew w odpowiedniej fazie dojrzałości.

    Tłumy zwiedzających przyciągało stoisko włoskiej szkółki Gruber Genetti, która przywiozła na targi odmianę jabłoni Redlove® – o owocach z czerwonym miąższem. Jej jabłka są okrągłe, średniej wielkości i mają czerwoną skórkę (fot. 11 a,11b). Miąższ jest również czerwony (czasem z jasnymi pierścieniami), kruchy i soczysty, lekko kwaśny. Ponieważ jego smak nie jest do końca zgodny z wymaganiami konsumentów jabłek, owoce te promuje się na razie jako jabłka do gotowania i pieczenia (miąższ nie zmienia barwy podczas obróbki termicznej) oraz jako dodatek do soków, którym nadaje niespotykaną barwę. Odmiana Redlove® jest odporna na parcha jabłoni.

    Spore zainteresowanie budziły też nowości z belgijskiej firmy Better Fruit (fot. 12), z której na rynku zadomowiły się już odmiany Kanzi®, Greenstar® oraz najnowsza Zari®. Na Interpomie prezentowano dwie nowości – na razie oznaczone numerami – 14 i 15. Ciekawa jest zwłaszcza jabłoń 15, która jest mieszańcem odmian ‘Delgollune’ i ‘Idared’ i ma tworzyć duże (75-85 mm), owalne owoce o bardzo wyrównanym kształcie i barwie skórki. Ta ostatnia jest jaskrawoczerwona na żółtym tle podstawowym. Miąższ jest aromatyczny, twardy, soczysty. Jabłka dojrzewają w Belgii około 2 tygodnie przed Odmianą ‘Braeburn’. Drzewa mają być bardzo plenne i mieć średnią siłę wzrostu.

    Po raz pierwszy europejscy sadownicy mogli tez obejrzeć owoce głośnej w Stanach Zjednoczonych nowości z Uniwersytetu w Minnesocie – odmiany Sweettango® (fot. 13; ‘Honeycrisp’ x ‘Minnewashta’). Jej jabłka mają się bardzo dobrze wybarwiać w chłodnym klimacie i charakteryzować twardym kruchym miąższem nawet po długim przechowywaniu.
    Przy temacie owoców warto też zwrócić uwagę na prawie nieznaną w naszym kraju ciekawostkę – pokrywanie jabłek woskiem, który powoduje, że się błyszczą i mają być odporniejsze na wysychanie. Takie owoce (fot. 14) często produkowane są (zabieg woskowania wykonywany jest w sortowni) z myślą o ekskluzywnych sklepach. Poszukiwane są, np. na rynku rosyjskim, w Indiach, czy krajach Bliskiego Wschodu.

    Moda na stare jabłonie

    W Polsce sporo się mówi o starych odmianach jabłoni, ale najczęściej pod kątem ich zachowania, a nie produkcyjnego wykorzystania. Włosi poszli już w tym temacie o krok dalej i posadzili pierwsze niewielkie jeszcze sady z tamtejszych dawnych odmian. Owoce produkowane są z myślą o niewielkich, ale ekskluzywnych sklepach w dużych miastach, gdzie za takie jabłka (fot. 15) można uzyskać więcej niż za te powszechnie dostępne w supermarketach. Sprzedawanym owocom towarzyszy cała otoczka marketingowa, czyli informacja o ich historii, czy nawet propozycje komponowania w menu z innymi produktami, podobnie jak to dzieje się z serami. Dodatkowo z jabłek konkretnych odmian sprzedawane są konfitury i dżemy oraz nalewki i alkohole uzyskiwane na drodze destylacji. Taka produkcja może być interesująca dla sadowników, którzy mają niewielki areał gospodarstwa i dostęp do zbytu owoców w dużych miastach.

    fot. 1-15 W. Górka