Pierwsza międzynarodowa konferencja nawożeniowa, a ostatnia duża impreza przed rozpoczęciem bieżącego sezonu, została zorganizowana 17 marca br. w centrum kongresowym w Ossie i zgromadziła około 300 uczestników. Zdaniem otwierającej spotkanie Anny Marczak (prezes ZZO Warka, drugiego obok FruitAkademia organizatora imprezy), nawożenie sadów to temat nieco zaniedbywany podczas krajowych imprez sadowniczych, na których większość czasu poświęca się tematyce ochrony roślin. Mottem spotkania w Ossie było „ Nawożenie upraw sadowniczych w aspekcie rosnących wymagań jakościowych produkcji”, a wykładowcami – prelegenci z Polski, Włoch, Holandii oraz Niemiec.
[envira-gallery id=”41805″]
Określanie potrzeb nawozowych roślin
Dr Grzegorz Cieślinski z firmy ADOB tłumaczył, że zasobność gleby w sadzie rzadko odpowiada potrzebom roślin i dlatego potrzebne jest nawożenie. Wcześniej trzeba jednak określić potrzeby nawozowe uprawianych roślin. Służą do tego metody: biologiczne, chemiczne (analiza gleby lub roślin) oraz wizualne. Te ostatnie można podzielić na obserwacje wzrokowe (najczęściej sprawdza się w ten sposób zaopatrzenie roślin w azot) oraz przy użyciu spektrometru i fluorymetru. W sadownictwie najczęściej korzysta się z analizy chemicznej gleby, gdyż przygotowanie próbek jest proste, wyniki uzyskuje się w stosunkowo krótkim czasie, a uzyskane informacje dają obraz przyczyn niedoboru składników mineralnych w roślinach. Wadą analizy gleby jest jednak kłopotliwe pobieranie próbek, skomplikowana interpretacja wyników oraz brak metodyki oznaczania przyswajalnych form azotu. Najlepszym terminem pobierania próbek gleby jest według dr Cieślińskiego jesień, ewentualnie wczesna wiosna. Aby wyniki były wiarygodne, prelegent proponował pobierać próbki z głębokości 20-40 cm, na której znajduje się najwięcej korzeni uprawianych drzew. Informował także, że coraz powszechniej wkracza do sadów fluorometryczna metoda analizy zawartości składników mineralnych w liściach jabłoni, która pozwala zbadać zawartość azotu, potasu, magnezu, wapnia, boru, manganu oraz żelaza. Po zdiagnozowaniu zawartości tych składników, określa się indeks fotosyntezy, który informuje o intensywności tego procesu. Trzeba jednak pamiętać, że ta metoda (jak każda inna) może być obarczona błędem, gdyż liście drzewa różnią się od siebie i dla wiarygodnych wyników należałoby dokonać wielu pomiarów.
Nawożenie według Holendrów
Eric van der Hoeff z holenderskiej firmy Fruitconsult mówił, że wprowadzenie optymalnych zasad nawożenia sadów jabłoniowych i gruszowych może dać dodatkowe korzyści jakościowe i ilościowe nawet 90% sadowników. Trzeba jednak pamiętać, że każdy sad jest inny (w próbkach z 20 sadów z różnych części Polski różnice w zawartości składników były ekstremalne) i jakiekolwiek działania należy rozpocząć od analizy gleby, choć problemem w tym przypadku jest różna interpretacja wyników przez laboratoria. Optymalny poziom składników dla sadu, z którego zbiera się 50-60 t/ha będzie bowiem inny niż przy plonach 25-30 t/ha. Podobnie, różnie trzeba interpretować wyniki dla jabłoni i gruszy oraz dla sadów, w których stosuje się cięcie korzeni (usuwając część korzeni należy zwiększyć dawki nawozów). Eric van der Hoeff zalecał, aby analizę gleby wykonywać co 4 lata pobierając próbki ze wszystkich kwater sadu. Ponieważ w przypadku niektórych składników (np. cynku) trudno dostrzec powiązanie pomiędzy ich zawartością w glebie i w liściach, niezbędna jest również coroczna analiza liści z 3-4 kwater. Liście do analizy należy pobierać w pierwszej połowie czerwca, wybierając te najstarsze na pędzie owoconośnym. Wyniki z tego terminu mogą być przydatne do modyfikacji nawożenia dolistnego (azot, potas, magnez i mikroelementy). Drugi termin analizy liści przypada na początek sierpnia. Wtedy pobiera się 2 lub 3 liście z dolnej części pędu. Wyniki z tego terminu są szczególnie ważne dla określenia potrzeb potasowych, ale pozwalają jeszcze na korektę nawożenia manganem, cynkiem, fosforem i potasem przed zbiorem owoców.
Niska zawartość próchnicy
To według prof. dr hab. Augustyna Miki cecha charakterystyczna polskich sadów. Aby ten poziom podnieść, trzeba dodawać do gleby materię organiczną, która poprawia właściwości sorpcyjne, stan równowagi jonowej oraz stosunki wodno-powietrzne. Źródłem próchnicy mogą być obornik, pomiot ptasi, gnojowica, słoma, komposty, nawozy zielone czy torf. Profesor Mika polecał szczególnie obornik stosowany przed sadzeniem drzewek i tłumaczył, że częste obawy sadowników o „poparzenie” korzeni są zwykle przesadzone. Przed założeniem sadu można użyć do 30 ton obornika na hektar. Pomiot ptasi można użyć pod pług (10-20 t/ha) lub pogłównie (3-4 t/ha). W przypadku słomy (dawka 4-6 t/ha), trzeba pamiętać, że powoduje ona unieruchomienie azotu i na każdą tonę słomy trzeba dodać 15-20 kg mocznika. Dobrym nawozem są także komposty, ale zawsze należy sprawdzić czy mają atest, aby nie wnosić do gleby substancji szkodliwych (np. sodu czy metali ciężkich). Drugim problemem polskich gleb, według profesora Miki, jest zakwaszenie, np. w województwie mazowieckich aż 40% sadów ma gleby zbyt kwaśne.
Biostymulatory
O ich roli mówił Marco Pisicielli z włoskiej firmy Vallagro, która wprowadziła na polski rynek biostymulator o nazwie Megafol. Zdaniem tego prelegenta, biostymulatory to „produkty naturalne, pochodzące z wybranych materiałów roślinnych. Zawierają one związki organiczne występujące w świecie roślin i mogą stymulować procesy fizjologiczne, będąc równocześnie przyjazne dla środowiska”. Stosuje się je, m.in. dla zwiększenia plonu, poprawy jego jakości, lepszego pobierania składników pokarmowych przez rośliny, czy też podniesienia ich odporności na stres. Wspomniany Megafol produkowany jest z alg morskich i ma wspomagać rozwój wegetatywny roślin, działać plonotwórczo, przeciwstresowo (przymrozki, susza) oraz stymulować transport składników pokarmowych w roślinie.
Wapnowanie i zakwaszanie
Dr inż. Tomasz Kleiber z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu przekonywał, że wapnowanie poprawia właściwości fizyczne, chemiczne i biologiczne gleby. Aby sprawdzić odczyn gleby jej próbki należy pobrać pomiędzy 15 lipca a 15 sierpnia, oddzielnie z warstwy ornej i podornej. Najlepiej z połowy odległości pomiędzy rzędami oraz pomiędzy drzewami. Próba zbiorcza składa się z 8-10 prób pojedynczych. Do badania oddajemy ją w stanie świeżym lub po wysuszeniu. W zależności od rodzaju gleby, do wapnowania należy używać różnych nawozów. Na glebach lekkich stosuje się te wolnodziałające, wapniowo-węglanowe, np. dolomit czy mączkę dolomitową. Około 4500 kg dolomitu na hektar podnosi pH średnio o 1 jednostkę. Na glebach średnich i ciężkich przydatne są zarówno nawozy węglanowe jak i tlenkowe, wolno- i długo działające, np. wapno rolnicze palone czy wapno pokarbidowe. Należy jednak pamiętać, aby nie podnosić wartości pH o więcej niż 1 jednostkę (tab. 1), gdyż taka nagła zmiana jest niekorzystna dla roślin oraz dla mikroorganizmów.
Dr Kleiber radził staranne i dokładne wymieszanie nawozu z glebą, co poprawia efektywność wapnowania. Wapnowanie pogłówne nie zawsze jest równie efektywne, jak to przed sadzeniem roślin. Nie należy też łączyć wapnowania z nawożeniem organicznym lub nawozami azotowymi, fosforowymi i wieloskładnikowymi zawierającymi fosforan amonu.
Czasami zachodzi potrzeba zakwaszenia gleby, np. pod plantację borówek. W tym celu wykorzystuje się siarkę, ale pamiętając, że jej dawka (tab. 2) zależy od zawartości tego składnika w glebie (siarka w nadmiarze jest toksyczna dla roślin i może spowodować, ze prze kilka lat nic na polu nie urośnie). Rozsianą siarkę należy dokładnie wymieszać z glebą.
Fertygacja w sadach
Eric van der Hoeff tłumaczył, że fertygacja w sadzie nie jest łatwym tematem. Jeżeli nie planujemy zbiorów powyżej 30 t/ha, fertygacja nie jest potrzebna. Przy wyższych plonach inwestycja w fertygację staje się opłacalna i łatwo się zwraca. Dawniej używano kroplomierzy rozmieszczonych co 1-1,25 m, przez co ryzyko przedawkowania składników pokarmowych było mniejsze, ale pozytywne efekty fertygacji kończyły się po 3 lub 4 latach. Obecnie kroplomierze instaluje się rzędzie co 40-50 cm. W ten sposób mamy większa kontrolę nad drzewami, ale i większe ryzyko ich uszkodzenia. Dlatego w nowoczesnych sadach potrzebny jest bardzo dobry plan fertygacji.
Dzięki fertygacji uzyskujemy kontrolę nad drzewami:
- Gdy zależy nam na słabym opadzie zawiązków możemy drzewom podawać okresowo więcej azotu, gdy zawiązki mają 8-12 mm średnicy. Azot stymuluje ich słabsze opadanie.
- Gdy wiosną brakuje opadów, azot może się nie przemieścić wgłąb gleby i wtedy drzewom brakuje tego składnika w okresie kwitnienia. Fertygacja rozwiązuje ten problem. Pozwala dostarczyć drzewom wodę i składniki pokarmowe w okresach suszy.
- Zdarza się, że drzewa są mocno obciążone owocami, a poziom potasu w liściach spada. Wtedy można na 6 tygodni przed zbiorem podać drzewom 25 kg N i 50 kg K2O, co sprawi, że będą dobrze się rozwijały (taka dawka zniszczyłaby drzewa plonujące na poziomie 30 t/ha).
- W młodych sadach wzrost drzew można stymulować wyższymi dawkami azotu i fosforu, pamiętając o zasoleniu roztworu glebowego. Można dokarmiać drzewa żelazem (9 kg EDDHA). Chelaty muszą być zawsze wpłukane w ziemię.
- Obficie kwitnącym lub owocującym drzewom można zwiększać dawki azotu amonowego.
- Można nawozić rośliny wapniem.
Dolistne nawozy wapniowe
Prof. dr hab. Kazimierz Tomala z SGGW w Warszawie mówił, że nawet duży wzrost plonu nie powoduje, że z sadu wywozimy dużo więcej składników mineralnych. Drzewa na podkładkach karłowych mają jednak płytszy system korzeniowy i aby osiągnąć dobre plony potrzeba znacznie więcej potasu niż dawniej. Na znaczeniu zyska też dzielenie dawki azotu. W nowoczesnych sadach gorzej może być także z zaopatrzeniem w magnez i wapń. Na przykład używanie ATS powoduje, że owoce tworzą mniej nasion, co wpisuje się ujemnie w ich zaopatrzenie w wapń. W dużych owocach zawartość wapnia jest wprawdzie taka sama, jak w mniejszych, ale składnik ten jest bardziej „rozcieńczony”. Przy braku wapnia w owocach (poniżej 0,03%) rośnie podatność jabłek na pękanie, zwiększa się wydzielanie etylenu (owoce szybciej starzeją się) oraz zagrożenie wystąpienia chorób fizjologicznych. Według profesora Tomali, większość dolistnych nawozów wapniowych jest dostatecznie dobra i ogranicza występowanie chorób fizjologicznych.
Zmęczenie gleb
Długotrwała uprawa sadu na jednym stanowisku może skutkować zmęczeniem gleby, czyli tak zwaną chorobą replantacyjną. Dr Krzysztof Rutkowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu mówił, że jej oznakami mogą być krótsze międzywęźla pędów drzew, zahamowany wzrost części nadziemnej oraz systemu korzeniowego, drobniejsze liście, zanik korzeni włośnikowych czy nawet zamieranie drzew. Przyczyny choroby replantacyjnej są dość skomplikowane i wynikają z współdziałania szkodliwych bakterii, grzybów, promieniowców i nicieni, ale także złej struktury i odczynu gleby oraz braku lub nadmiaru wody. Jak przeciwdziałać zmęczeniu gleb? Przy dużym nasileniu choroby lepiej na danym stanowisku nie zakładać sadu lub spróbować zmienić uprawiany gatunek. Przy mniejszym nasileniu można próbować ograniczyć skutki zmęczenia gleby poprzez prawidłowe zabiegi agrotechniczne oraz użycie dobrej jakości materiału szkółkarskiego, czyli zdrowych i silnych drzewek. (WG)
Fot. 1-7 W. Górka