W miniony weekend Michał Kołodziejczak udał się z interwencją poselską na granicę z Ukrainą. Jak zaznacza wiceminister, wniosek po kontroli jest tylko jeden: embargo na mrożone maliny z Ukrainy.
Polityk skontrolował przejścia graniczne w Dorohusku i Hrubieszowie. W mediach społecznościowych zaznacza, że poprzedni rząd nie przygotował służb na masowy import. Nie wypracowano także schematów i procedur działania w sytuacjach kryzysowych.
Wiceminister rolnictwa kontrolował nie tylko dokumenty, infrastrukturę czy procedury, ale także jakość towarów, które faktycznie wjeżdżają do Polski. „Polska granica będzie szczelna jak nigdy dotąd” – zapowiada M. Kołodziejczak.
W trakcie kontroli, cofnięto z granicy spleśniałe mrożone maliny z Ukrainy, które miały trafić do przetwórni w województwie zachodniopomorskim. Sadownicy zastanawiają się, czy ktoś poinformował wiceministra o takim transporcie, czy ilość mrożonek o tak niskiej jakości jest na tyle duża, że nie trudno na nią natrafić podczas wyrywkowej kontroli.
Po wizytach na przejściach granicznych zapowiadane są częstsze kontrole. Przyświecać im będzie hasło „Zero tolerancji dla jakichkolwiek nieprawidłowości”.
W końcu ktoś robi dobrą robotę. Zamiast włazić w tyłek Ukrom, kosztem zdrowia polskich rodzin i utraty dochodów przez polskich rolników.
Dobra robota to taka jak zrobił PIS. Zamknoł granicę w kwietniu i nic nie wjechało. A jak władza się zmieniła, to ją otworzyli i mówią że nie można jej zamknąć. A to różnica. A minister nawet mówi dziś w jedynce radia że jest daleki aby ją zamykać. To nigdy nie będzie dobrze. Najpierw trzeba zjeść to co nawieźli. A pleśń malin ministra nie przeraziła. I śmierdzący cukier który cwaniaki przepakowują w polskie torebki .
Dobra robota:)))tylko to morawiecki zgodził się w Brukseli na bezcłowy handel z Ukrainą do czerwca 2024
….zamknięcie granicy było za późno i to tylko gra wyborcza bo sondaże spadały