Od 5,00 do 10,00 złotych. Tylko tyle kosztuje krajacz do jabłek. Czy to proste narzędzie jest w stanie pozytywnie wpłynąć na konsumpcję jabłek w Polsce?
Krajacz do jabłek (zwany też krajalnicą) to prosty gadżet, dzięki któremu za jednym ruchem podzielimy jabłko na (najczęściej) osiem części. Składa się z symetrycznie uformowanego ostrza, które osadzone jest w plastikowej obudowie. Nierzadko opatrzonej logiem odmiany klubowej, marki jabłek czy grupy producenckiej.
W związku z powyższym to proste narzędzie spotkamy przede wszystkim na różnego rodzaju targach sadowniczych. W polskich domach, pomimo stosunkowo niskiej ceny nadal jest rzadkością. A gdyby takie krajacze były sprzedawane w marketach tuż obok jabłek lub dodawane jako gratis do większych owocowych zakupów?
Spotkaliśmy się z dwiema ciekawymi opiniami na temat tytułowego narzędzia. Pierwsze z nich dotyczy porównania z arbuzem. Arbuz w całości nie zawsze jest atrakcyjną przekąską. Gdy jest pokrojony w mniejsze kostki i schludnie podany to zainteresowanie owocem znacząco wzrasta. Podobnie miałoby to wyglądać w przypadku jabłek, które podane w mniejszych porcjach mają stać się bardziej atrakcyjne niż ich tradycyjne spożywanie polegające na jedzeniu owocu w całości.
Druga opinia to teza, która głosi, że popularyzacja tego gadżetu w kraju może zwiększyć konsumpcję jabłek. Wystarczy położyć jabłka na desce, docisnąć od góry, przełożyć do miski i cieszyć się zdrową przekąską w domu lub w biurze. Zgadzacie się z przedstawionymi argumentami za popularyzacją rozwiązania?
