Pojawiają się pierwsze informacje o deficytach pracowników w polskich gospodarstwach sadowniczych. Czy braki kadrowe są rzeczywiście uzasadnione? Komentarz pozostawiamy Czytelnikom, bo dochodzą do nas słuchy, że sadownicy odmawiają odbioru drzewek ze szkółek, ponieważ nie posiadają aktualnie pracowników, którzy mogliby materiał posadzić.
Jak dowiadujemy się z rozmów z niektórymi szkółkarzami, sadownicy proszą o dłuższe przetrzymywanie drzewek w gospodarstwach szkółkarskich. Swoją prośbę argumentują tym, że nie mają wystarczającej liczby pracowników do posadzenia drzewek.
Zamawiają drzewka, wpłacają zaliczkę i proszą o przechowanie towaru, zapewniając
o późniejszym odbiorze. Zainteresowanie drzewkami jest bardzo duże, ponieważ ceny są wyjątkowo niskie. Szkółkarze jednak nie zawsze mogą sprzedać poszukiwaną odmianę, ponieważ jest ona zamówiona wraz z zapłaconą zaliczką.
Sytuacja jest kłopotliwa zarówno dla szkółkarzy, którzy chcą sprzedać towar, jak
i sadowników, którzy poszukują drzewek. Nie ma pewności czy zaliczkowane drzewka zostaną odebrane, a potencjalni kupcy odprawiani są z kwitkiem.
Zastanawia czy braki kadrowe rzeczywiście są tak potężne, czy chodzi raczej o wygodne przetrzymanie towaru. Jak mówią szkółkarze, czasami chodzi o tysiąc, dwa tysiące drzewek. Jak sądzicie? Czy do takich ilości potrzeba pracowników? Słyszeliście o podobnych problemach?