Mołdawianie dyskutują nad sposobami ulokowania swoich jabłek i gruszek na rynku. Próbują określić, jaki to ma być rynek – krajowy czy globalny, jakimi kanałami najkorzystniej do niego dotrzeć.
Mołdawski rynek jest mały – na tyle, że nie jest w stanie kształtować cen owoców. Producentom i handlowcom pozostaje dostosowywanie się do ogólnych trendów. Z drugiej strony ilości owoców, jakie Mołdawia może zaproponować globalnemu rynkowi są na tyle niewielkie, że relatywnie łatwo wejść z nimi na wybrany rynek regionalny – nawet chiński.
Wszędzie jednak sadownicy i handlowcy muszą pamiętać o zapewnieniu jakości – nawet w regionach ubogich w owoce, gdzie ich podaż jest niewystarczająca, jakość nie jest opcją a standardem.
Mołdawskie jabłka można eksportować okrągły rok – w zależności od położenia geograficznego zawsze jakiś rynek jest otwarty. Azja oczekuje europejskich jabłek od sierpnia do grudnia, podobnie Bliski Wschód. Sama Unia Europejska aktywnie konsumuje owoce od stycznia do lipca.
6-7 grudnia w stolicy Mołdawii, Kiszyniowie spotkali się tamtejsi sadownicy na IV Narodowej Konferencji Sadowniczej.
za: agrobiznes.md