Ceny nawozów azotowych sięgają 3000 złotych za tonę. Producenci tłumaczą się drożejącym gazem. Rolnicy oskarżają ich o spekulacje. Nawozy są eksportowane, a w kraju ich brakuje. Czy czekają nas kolejne protesty?
Nawozy azotowe w ostatnim czasie osiągnęły rekordowe ceny. Najwięksi producenci, czyli spółki skarbu państwa, wzrosty argumentują rekordowo drogim gazem, który jest główną składową ceny wspomnianych nawozów. Jednak gaz drożał stopniowo, a ceny nawozów „wystrzeliły” w ostatnich tygodniach. Kolejnym argumentem przeczącym zapowiadanym podwyżkom jest zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu na zachód Europy. Dzięki temu surowiec staniał. Wobec powyższego, a także ciągłego eksportu nawozów przybywa oskarżeń o spekulację, które w miarę upływu dni wydają się być coraz bardzie zasadne.
W związku z zaistniałą sytuacją wczoraj przed jedną z bram zakładów azotowych we Włocławku odbył się symboliczny protest przeciwko znaczącym podwyżkom cen nawozów sztucznych. Protestowało kilka organizacji rolniczych. Zarząd spółki Anwil ostatecznie odwołał spotkanie z protestującymi. W międzyczasie okazało się, że spółka przechowuje nawozy w magazynach zewnętrznych na terenie miasta.
Rolnicy informują o kuriozalnych sytuacjach u dystrybutorów. Nawozy drożały w cennikach z dnia na dzień, pomimo tego, że dystrybutorzy nie mieli ich fizycznie w sprzedaży. Dziennie było to 100, 200, 300 złotych na tonie i więcej. W wielu rejonach kraju niektóre nawozy są niedostępne. Nawet jeśli rolnik chce je kupić to nie ma takiej możliwości.
Równocześnie do sieci trafia coraz więcej informacji o eksporcie polskich nawozów za granicę. Zarówno na zachód Europy jak i na Ukrainę. Dziś do sieci trafiło nagranie kilkudziesięciu wagonów wypełnionych nawozami na przejściu granicznym w Dorohusku. Według doniesień ma on być wyeksportowany na Ukrainę. Działacze Agrounii o sytuację na rynku oskarżają największe koncerny. Ich zdaniem spekulacja na rynku wynika z działań zarządów największych spółek produkujących nawozy.
