Czytając fora internetowe i komentarze w mediach społecznościowych można dojść do wniosku, że ostatnie przymrozki nie były obiektem obaw zdecydowanej większości sadowników. Ponadto temat nie był i nie jest dyskutowany tak aktywnie jak w minionych sezonach. Dlaczego?
Głównej przyczyny należy doszukiwać się w fazie fenologicznej jabłoni. W zagłębiu grójeckim są one maksymalnie w fazie mysiego ucha. Zatem po pierwsze pąki są w stanie znieść niższe temperatury niż kwiaty. Jest w tym więc także swego rodzaju efekt psychologiczny. Sadownicy bardziej obawiają się o przyszłe plony, gdy przymrozki są zapowiadane w okresie kwitnienia.
Nie bez znaczenia jest także bardzo trudna sytuacja ekonomiczna wielu gospodarstw sadowniczych. Spotkamy się także z opiniami, że nawet w przypadku dużych strat, owoców na rynku i tak będzie za dużo, a ceny będą niskie. Krótko mówiąc, w branży nie brakuje negatywnych emocji.
Są także sadownicy, którzy wręcz wyczekują przymrozków. Ich zdaniem straty, które mogą być spowodowane przez spadki temperatur będą wręcz „zbawienne” dla całej branży. Niedobór owoców ma skutkować wyższymi cenami, na które czekają tysiące producentów w Polsce.
Jakie były realne skutki dwóch nocy z przymrozkami w zagłębiu grójeckim? W przypadku jabłoni nie można mówić o jakichkolwiek uszkodzeniach. Być może lokalnie można je znaleźć w bardzo małej skali. Podobnie jest z czereśniami i innymi gatunkami.
Nieduże straty są wstępnie obserwowane jedynie w przypadku wiśni. Temperatury sprawiły, że mogło dojść do uszkodzenia około 10% pąków. Sadownicy przesyłają nam fotografie z przemrożonymi pąkami i mówią o niedużej skali uszkodzeń. Natomiast w przypadku grusz sadownicy obserwują liczne przebarwienia podstawy pąków. Niemniej, jeśli chodzi o ten gatunek, nie oznacza to niższego plonu. Biostymulacja skutecznie poprawi kondycję roślin, których zdjęcia prezentujemy niżej.
