Aukcje pierwszych owoców, które inaugurują sezon są częstym elementem branży owocowej na zachodzie Europy czy w Azji. W Polsce można byłoby promować w ten sposób kilka gatunków owoców.
Pewna Australijka zapłaciła za 5-kilogramowe opakowanie wiśni 158 tysięcy złotych (60 000 dolarów), czyli rekordowe 31 tysięcy złotych (12 000 dolarów) za kilogram. Informacja z drugiego końca świata nie ma żadnego wpływu na polskie sadownictwo, czy na ceny jabłek, jednak warto zwrócić uwagę na sam mechanizm.
Aukcje zorganizowano w związku z rozpoczęciem zbiorów czereśni w Australii, a wylicytowana kwota trafi do najbardziej potrzebujących, czyli dzieci z tamtejszych domów dziecka. W skrócie można powiedzieć że łączymy przyjemne z pożytecznym.
Jakie korzyści niosłaby charytatywna aukcja pierwszego kilograma truskawek czy czereśni w Polsce? Po pierwsze wyobraźmy sobie, że udaje się znaleźć nabywcę na pierwsze kilogramowe pudełeczko. Powstaje pozytywny „szum medialny” wokół wydarzenia. Media o ogólnokrajowych zasięgach obok kwoty i nazwiska zwycięzcy mówią także truskawkach czy czereśniach.
W ten sposób cała branża otrzymuje czas antenowy i miejsce w Internecie, który kosztowałby ogromne kwoty, gdyby chcieć go uzyskać metodą konwencjonalnej promocji. Po drugie, ktoś potrzebujący otrzymuje wsparcie i to szlachetne działanie kojarzone jest pośrednio z owocami, o których usłyszą i przeczytają miliony Polaków.
Warto nadmienić, że w Polsce niektórzy plantatorzy truskawek próbują działać w ten sposób. Na jeden z konferencji Doradcy Jagodowego zachęcano do licytacji pierwszego kilograma Truskawek od Karola na rzecz WOŚP. Pomyśleć, co byłoby, gdyby podobne akcje wspierane były z funduszu promocji i miały szasnę przebić się dalej…
źródło: www.freeshplaza.com