31 stycznia do rolników dotarła bardzo niepokojąca informacja. Komisja Europejska zamierza przedłużyć bezcłowy handel z Ukrainą.
KE chce, aby ukraińskie produkty przez kolejny rok, czyli do czerwca 2025 roku, mogły bez cła wjeżdżać na teren Wspólnoty. Na razie to tylko propozycja. Niemniej, kierunek polityki zagranicznej Unii Europejskiej sugeruje, że Bruksela zamierza podjąć właśnie taką decyzję.
Protestujący rolnicy, nie tylko polscy, domagają się ograniczenia tego importu. Nagłośnienie problemu przynosi pewne efekty. Bruksela zamierza wprowadzić dwa zapisy do nowej umowy. Pierwszy mechanizm będzie uruchamiany, gdy negatywne skutki importu pojawią się na rynkach krajów członkowskich. Drugi dotyczyć będzie najbardziej wrażliwych produktów, takich jak cukier, jajka i drób. Na import tych towarów mają zostać nałożone limity.
Teoretycznie pierwszy zapis jest korzystny dla Polski. Jeśli wykażemy, że import zakłóca funkcjonowanie naszego rynku lub doprowadził do gwałtownego spadku cen, będzie można go zatrzymać. Nawet w przypadku, gdy sytuacja nie będzie dotyczyła całej wspólnoty.
Głównym celem tych przepisów jest wspieranie ukraińskiej gospodarki po agresji Rosji na Ukrainę. Niestety, klauzule bezpieczeństwa nie satysfakcjonują polskich rolników. Ci zamierzają 9 lutego zablokować wszystkie przejścia graniczne z Ukrainą, razem z blokadami dróg i autostrad. Zdaniem Solidarności Rolników Indywidualnych, stanowisko Brukseli jest dla polskich rolników nie do przyjęcia.
źródło: www.gazetaprawna.pl
Polska frajerem Europy
Może ktoś mi wymienić: czy była choć jedna sprawa w której Tusk się sprzeciwił dygnitarzom z UE ? Bo ja takiego sprzeciwu nigdy nie widziałem. Kiedyś był taki magnat Szczęsny Potocki też nigdy się nie sprzeciwił sąsiadom. A skończyło się rozbiorami Polski.