W sadach zobaczymy obecnie nieco więcej osób pracujących przy cięciu. Pierwsze komunikaty od doradców wpłynęły na wzmożenie prac, a popyt na usługę cięcia nieco wzrósł.
Szybki rozwój wegetacji sprawił, że w zagłębiach sadowniczych zintensyfikowano prace, zarówno, jeśli chodzi o cięcie zimowe, jak i prace porządkowe. W sadach pojawiają się pierwsze wymiatacze i kosiarki bijakowe. Równocześnie niektórzy sadownicy wykonali pierwsze w tym sezonie zabiegi, przede wszystkim zabielając sady glinką kaolinową w celu opóźnienia wegetacji.
Jeśli chodzi o cięcie, o dniówkach informowaliśmy ostatnio w połowie grudnia, wówczas dominowały stawki na poziomie około 250 zł za 8 godzin pracy.
Dziś również takie wypłaty są powszechne. Jednak sadownicy płacą także 260 i 270 zł. Oczywiście, pojawiają się też wyższe oczekiwania cenowe – maksymalnie 280 zł za godzinę pracy. Tradycyjnie, gdy pracownicy codziennie dojeżdżają do gospodarstwa w grę może wchodzić też dyskusyjna dopłata do paliwa.
Oczywiście, pojawiają się też wyższe oczekiwania cenowe – maksymalnie 280 zł za godzinę pracy.
Teraz to nikt nie pyta o wysokość stawki bo ciągle lało i ci co chcieli sami ciąć zostali z nie obciętym sadem. A teraz zaraz ruszą pracę pielęgnacyjne i pierdzielenia z gałęziami co nie miarą.