Zbiory jabłek nieubłaganie zbliżają się do końca. Zdaniem wielu sadowników, zbiory w tym roku skończą się nieco wcześniej niż zwykle. To widać również gołym okiem obserwując sady w każdym rejonie o intensywnej produkcji sadowniczej. W kontekście rynku przetwórczego warto zadać pytanie, czy przetwórcy zakupią w tym roku niezbędną ilość surowca.
Informowaliśmy już o niezwykle małych, jak na tę porę roku dostawach surowca do przetwórni. Winą są mniejsze jabłek, w tym szczególnie odmiany Idared, która w dużej mierze trafiała właśnie do przetwórstwa.
Dowiadujemy się, że stany magazynowe w wielu zakładach są nadzwyczaj małe jak na drugą połowę października. Mówi się o zagospodarowaniu 40 – 50% pojemności magazynowej. Ponadto, przetwórnie w tym okresie zazwyczaj pracowały na wydajności zbliżonej do maksymalnej. Obecnie jest to ułamek maksymalnych mocy przerobowych, a niektórych przepadkach nawet produkcja z przerwami. To właśnie widmo przerwy produkcji zmusza pracowników odpowiedzialnych za zakupy to podnoszenia cen, aby utrzymać ciągłość pracy całego zakładu.
Warto wspomnieć o niezwykle istotnej w tym sezonie specyfice produkcji zarówno zagęszczonego soku jabłkowego, jak również soku NFC. Dotychczas bardzo duży odsetek dotychczasowej produkcji był przeznaczony na bezpośredni eksport. Mowa o soku NFC. Głównymi jego odbiorcami są kraje zachodniej Europy. Niemcy, Wielka Brytania i Holandia, która naszym sokiem dodatkowo handluje.
To właśnie dobry popyt na sok NFC i jego większa produkcja w stosunku do koncentratu jest poniekąd przyczyną mniejszych zapasów zagęszczonego soku jabłkowego. Z kolei późnojesienne, wydajne odmiany będą przeznaczone na produkcję kwaśniejszego koncentratu, który jest nieco droższy.
Jednak małe plonowanie Idareda oznacza w tym roku znacznie mniejszą podaż wydajnego surowca, który był kierowany do produkcji zagęszczonego soku jabłkowego.
Czy zatem branża skupi wystarczającą ilość surowca? Uważna analiza rynku daje podstawy do stwierdzenia, że w najbliższych dniach możemy być świadkami walki o surowiec. Podstawą ku temu stwierdzeniu są ostatnie, bardziej wyraźne wzrosty cen jabłek przemysłowych do 0,56 zł za kilogram. Dowiedzieliśmy się również, że zakłady oferują 0,61 zł za kilogram netto loco rampa. Niektórzy są nawet zdania, że obawa przed nie wywiązaniem się z wieloletnich kontraktów może zmusić przetwórców do podniesienia cen do takiego poziomu, aby kupić gorszej jakości jabłka z przechowalni i chłodni. Czy waszym zdaniem taki scenariusz jest możliwy?
Czyżby na jabłkach tez ktoś chciał zarobic i pisze ze jabłek brakuje wiec muszą być drogie. Takiego urodzajnego lata nie było od dekady. Nie róbcie z ludzi idiomów tylko po to żeby na wszystkim zarabiac krocie a tym bardziej na polskich regionalnych produktach bo niedługo Polacy odwrócą się od nich na rzecz duzo tańszych importowanych skoro chcecie nas okradać.