Epidemia koronawirusa wpływa negatywnie na wiele branż. Nowozelandczycy przygotowują się obecnie do zbiorów owoców, a ze względu na wprowadzonego ograniczenia brakuje pracowników sezonowych. Obecnie w najgorszej sytuacji są producenci czereśni.
Nowozelandzkie stowarzyszenia zrzeszające producentów owoców oczekując zbiorów z niepokojem obserwują sytuację na rynku pracowników sezonowych. Chociaż latem, czyli w okresie do grudnia włącznie, nie ma większego zapotrzebowania na pracowników, już w styczniu potrzeba siły roboczej gwałtownie wzrośnie, a ze względu na COVID-19 już teraz zapowiadane są braki rąk do pracy.
W grudniu Nowozelandczycy przeprowadzają korektę ręczna i zaczynają zbiory letnich odmian jabłoni. Problemy z dostępnością siły roboczej w tym momencie dotyczą przede wszystkim producentów owoców letnich. Jednak sadownicy, którzy uprawiają jabłka odmian eksportowych, a także kiwi, także mają obawy jak rozwinie się sytuacja. Stowarzyszenie New Zealand Apples and Pears przypomina, że w przypadku owoców nie można odłożyć zbiorów na miesiąc.
W skali kraju najwięcej pracowników potrzebnych jest w styczniu. W tej chwili niedobór siły roboczej szacuje się na 20-30%. Organizacje branżowe takie jak Summerfruit New Zealand, Horticulture New Zealand i New Zealand Apples and Pears próbują wymóc na rządzie, aby do kraju mogli przyjechać doświadczeni pracownicy z wysp Pacyfiku wolnych od Covid, wykorzystując możliwość odbycia kwarantanny w gospodarstwie oraz ułatwienie obcokrajowcom, którzy już przebywają w kraju i posiadają inne wizy, przejście do specjalnej nowej kategorii wiz stworzonej w celu uzupełnienia niedoboru pracowników sezonowych.